Kotek Protek.

Mój 17-letni przyjaciel.

Jego kojące mruczenie towarzyszyło mi przez tyle lat...

Pomógł mi przejść przez leczenie dwóch nowotworów (w 2006r. i od 2019r.).

„Nie będę się pytać, czemu płaczesz, po prostu otrę ci łzy futrem.”

„Zarwę z tobą noc i nie powiem nikomu, że nie spałaś ani minuty.”

„Będę tak długo gonić swój ogon, aż w końcu zaczniesz się śmiać.”

„W sprawie żarcia zawsze przyjdę do ciebie, żebyś wiedziała, jak jesteś mi potrzebna.”

„Przyniosę ci rano do łóżka mysz, rękawiczkę i piórko – żeby przypomnieć, że czas na nowe sprawy, nie warto rozpamiętywać przeszłości i pora wstać.”

„Będę tak długo mruczeć, aż rytm twojego serca się do tego dostosuje i przestanie walić tak szybko i mocno.”

„Położę się w tym miejscu, które boli, choć przecież nikomu się nie skarżysz. Ja wiem, jak jest.”

„Zrobię taką rozróbę, że będziesz musiała się zmobilizować i wstać z kanapy, choć wydaje ci się, że dziś nie dasz rady.”

Niestety przyszedł czas, kiedy role się odwróciły i Protek sam potrzebuje pomocy.

Jego stan zdrowia uległ gwałtownemu pogorszeniu. Badania wykazały cały szereg zaburzeń:

• stan zapalny trzustki,
• zmianę narostową w pyszczku,
• zmiany skórne,
• zaburzenia pracy nerek,
• podejrzenie choroby Addisona,
• trachykardię,
• niedomykalność zastawek serca i powiększenie komór serca,
• wychudzenie,
• wodopiersie...

Ustaliliśmy, że nie będziemy prowadzić uciążliwej terapii Protka (np. nie zdecydowaliśmy się na punkcję płynu i hospitalizację), natomiast chcemy zapewnić mu dobre funkcjonowanie do końca jego kocich dni.

Przeprowadziliśmy szereg nieinwazyjnych badań (kilkukrotne usg jamy brzusznej, echo serca, liczne badania krwi) i leczenia objawowego (antybiotyk, sterydy, szereg kroplówek, leki na trzustkę, przeciwbólowe, przeciwzapalne, regulujące układ trawienny, odprowadzające płyn z klatki piersiowej, itd.).

W tej chwili stan Protka jest stabilny. Dzięki pomocy cudownych weterynarzy, udało nam się wyprowadzić go ze stanu krytycznego, kiedy dusił się, nie jadł, był cały obolały i prawie nie miał siły stać...

W tej chwili je, pije, załatwia się, nie wykazuje żadnych objawów bólowych, oddycha spokojnie i każe się głaskać. :)

Natomiast koszty doprowadzenia go do tego komfortowego dla niego stanu były dla nas bardzo dotkliwe...

Tutaj zestawienie kosztów wizyt w jednej tylko przychodni:

...a nie zawiera ono kosztów wizyty u kardiologa czy awaryjnej wizyty weekendowej w dyżurującej placówce...

Do tego doszły koszty podkładów (Protek nie był w stanie korzystać ze standardowej kuwety) i wyższe ceny karmy (musi dostawać wyłącznie taką o obniżonej zawartości tłuszczu).

Będę wdzięczna za każde wsparcie tej zrzutki, która pomoże załatać dziurę budżetową powstałą w wyniku pogorszenia zdrowia mojego futrzastego przyjaciela.