Ratujemy życie Sagi
Ratujemy życie Sagi
Nasi użytkownicy założyli 1 244 442 zrzutki i zebrali 1 397 118 890 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Kochani, Wasze dobre serca totalnie nas wzruszyly, a Saguni dodaly sił do walki. Jutro, po czterech dobach w klinice Sagunia wroci z powrotem do domku. Cieszymy sie niesamowicie, jednak wiemy, że to nie koniec. Saga dała z siebie wszystko i ze stanu agonalnego powraca do dobrej kondycji. Jest po serii badań kontrolnych, których wyniki wg. lekarzy są bardzo obiecujące i zadziwiająco dobre. Przed nami dwa tygodnie rekonwalescencji w domowym zaciszu. Bedziemy stawiać się na kontrole do kliniki i monitorować jej stan zdrowia. Za dwa tygodnie rozpoczniemy rozmowy o dalszych zabiegach, między innymi będzie to amputacja ogona i poskładanie miednicy. Pękniete żebra muszą się wygoić same - na to nie ma rady. Saga zaczęła już spokojniej samodzielnie oddychać, sama jeść i załatwiać się - to jest naprawdę ogromny sukces. Podziękowania należą się przede wszystkich lekarzom, a także WAM. Bez waszego wsparcia ta droga byłaby zdecydowanie trudniejsza. Dziękujemy!!!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
W jedną sekundę nasze życie zamieniło się w koszmar i niestety dalej trwa. Był piękny świąteczny, słoneczny dzień, 1 maja. Po rodzinnym grillu udaliśmy się na spacer na plac zabaw z naszymi gośćmi. Szliśmy znaną nam drogą osiedlową. Siostrzeniec Bartka bardzo chciał prowadzić na smyczy Sagunię. Odeszliśmy możliwie daleko od ulicy, dzielił nas chodnik, droga rowerowa, a my spacerowaliśmy trawą. Pech chciał, że z łąki zerwał się do lotu czarny ptak. Nasza Sagunia to prawdziwy łowca i jej natura ujawniła się niestety i tym razem... Zerwała się w stronę lotu ptaka, dziecko nie utrzymało smyczy, a nasza Malutka wpadła prosto pod pędzące auto. Od tej chwili żyjemy w piekle. Nigdy nie zapomnimy tego widoku i krzyków. Ale nie o nas tu chodzi. Chcieliśmy jak najszybciej ratować nasze Maleństwo. Z pomocą naszych wspaniałych sąsiadów Sagę udało się dostarczyć do najlepszej kliniki już 20 minut od zdarzenia. Tam czekała na nią najlepsza pomoc. Sagunia to dzielny psiak. Cały czas była przytomna, choć cierpiała niewyobrażalnie.
Po wstępnych oględzinach i badaniach dostaliśmy wiadomość, że obrażenia narządów i złamania są bardzo rozległe i jej szanse są niewielkie. Jednak Saga to dla nas ktoś więcej niż pies, kolejny członek rodziny - traktujemy ją jak nasze dziecko. Przelaliśmy na nią pokłady naszej całej miłości, każdy kto ją zna, wie że ona zasługuje, by żyć dalej. Nie zastanawialiśmy się ani minuty, że chcemy ją ratować mimo wszystko. Stabilizacja jej stanu trwała około 5 godzin, aby w ogóle móc rozpocząć operację. Lekarz chirurg otwarcie mówiła, że to będzie bardzo trudny i skomplikowany zabieg i nawet nie jest w stanie podać procentowo, jaka jest szansa na jego powodzenie. Operacja trwała 4 godziny. Okazało się, że jama brzuszna przeniosła się do jamy płucnej, co oznaczało między innymi silne stłuczenie płuc. Oprócz tego dziura w przeponie o długości 10-12cm (!!!), odłamany płat wątroby, uszkodzona śledziona oraz inne urazy wnętrzności powodujące silne krwawienie. Nasz dzielny Zuszek to przetrwał! Ma nadludzką siłę i wolę życia. Po dobie od zabiegu oddycha samodzielnie, powolutku, ale daje radę. Dostaliśmy informacje, że nawet podnosi swój łepek. Każdy kto ją zna, wie że pewnie szukała telewizora... To jednak nie koniec. Saga ma liczne złamania miednicy, pogruchotane kręgi przy ogonie. Prawdopodobnie będzie ją czekała amputacja ogona i niewiadomo czy kiedykolwiek stanie na tylne łapki. Czekamy na konsultacje z ortopedą. Nie ważne z jakimi problemami, chcemy by wróciła do nas do domu. Ona zasługuje na to tak bardzo. Nie wyobrażamy sobie naszego życia bez tej małej istoty.
Nigdy nie chcieliśmy prosić nikogo o pomoc, chcieliśmy być samodzielni jak się da, ale ta sytuacja nas przerasta. Koszty opieki są ogromnie wysokie. Na ten moment przekroczyły już 5 tysięcy, a każda kolejna doba w klinice to 500zł. Staramy się jak możemy, ale nie byliśmy przygotowani na takie wydatki. Wiemy, że wielu z nas ma ciężko, ale prosimy o każdą drobną kwotę. Zebrane środki zostaną przekazane tylko i wyłącznie na leczenie Sagi. Udostępnimy dokumentacje medyczną oraz rachunki. Chcemy ją tylko uratować i przywrócić do sprawności. Jest cudownym psem, ma zaledwie 15 miesięcy. Sami zawsze wspieraliśmy wszelkie zbiórki, nie pozostawaliśmy obojętni. Pomóżcie nam, a obiecujemy że my w przyszłości się odwdzięczymy. To jest piekło na ziemi, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc Sadze.
Dziś, 3 maja w końcu mogliśmy odwiedzić naszą małą dzielną pacjentkę. Oddycha samodzielnie, bez aparatury i tlenu. Dalej jest słaba, jest na silnych lekach opioidowych, ale prawdopodobnie odzyskuje czucie w tylnych łapach, więc jest nadzieja. Oddała samodzielnie mocz, co też jest dobrym znakiem.
Saga nie przestaje nas zaskakiwać i robi co w jej mocy. Walka trwa, nie poddajemy się!

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Lubuskie strong together!