ALEKS I ŻET POTRZEBUJĄ WSPARCIA, A TY ZRÓB JESZCZE JEDNĄ MIŁĄ RZECZ W TE ŚWIĘTA!

Cześć! Pewnie wielu z czytających ten opis zna mojego brata Alexa i jego dziewczynę, Żanetę. Część z Was miała pewnie przyjemność gościć w dużym domku w Nartach, odwiedzić ich w Warszawie albo zna ich z pracy czy z Paradoxu.

Na czas pandemii Alex i Ż zaszyli się na stałe w Nartach. Mieli wracać do Warszawy dopiero tej zimy. Niestety, zanim to się stało, duży domek doszczętnie spłonął. Na ten moment nie są jeszcze oficjalnie znane przyczyny pożaru, choć wszystko wskazuje na czynniki zewnętrzne. Alex i Ż wyszli z domu na pół godziny. Tyle wystarczyło, żeby większość ich rzeczy oraz dwa ukochane psiaki poszły z dymem.

Psom życia nic nie wróci, a na myślenie o tym, jak odbudować domek jest trochę za wcześnie. Ale kasa przydałaby się już teraz. Trzeba uporządkować pogorzelisko, dokonać kilku napraw w mieszkaniu w Warszawie (stało puste przez prawie dwa lata, a obecnie m.in. kuchenka nie chce odpalić), sprawę pogarsza fakt, że obecnie zarówno Alex jak i Ż jeszcze nie znaleźli pracy. To się pewnie niebawem zmieni, ale nadal - coś trzeba jeść, z czegoś płacić rachunki.

Z tego powodu zwracam się do Was, kochani - pomóżcie mojemu bratu i jego dziewczynie dojść do siebie po tej tragicznej końcówce roku. Jeżeli ciekawi Was, dlaczego ja zbieram kasę - robię to tylko dlatego, że mam już pewne doświadczenie w organizowaniu zbiórek. Całość zebranych pieniędzy trafi bezpośrednio do poszkodowanych. Większość z nich zostanie przeznaczona na najzwyklejsze, codzienne sprawy, choć być może część zasili fundusz odbudowy dużego domku. Zobaczymy.

Jeżeli mieliście kiedyś okazję gościć u nas w Nartach, odwiedzić w mieszkaniu na Szucha czy ogólnie spędzać dobrze czas w towarzystwie Alexa i Ż, proszę, rzućcie przynajmniej stówkę (choć każda wpłata jest mile widziana). Będziemy naprawdę bardzo, bardzo wdzięczni.