Śliczna mała sunia, na pierwszy rzut oka wygląda jakby byla w ciąży... Zabrałam ją do weterynarza z przekonananiem ze jest tylko w ciązy aby sprawdzic czy wszsytko z "maluchami" ok. Niesety ale sunia jest bardzo zaniedbana. Przeogromny guz na listwie mlecznej, drugi guz na udzie, pozatym bardzo powiekszona wątroba, "czymś" zapchany żołądek co nie bardzo jej służy, szmery w serduszku, zaniedbane zęby ( dosc duzy kamien nazebny, gorny lewy kieł złamany) wrastające pazury w poduszki, to są tylko dolegliwosci ktore widac przy "prostych" badaniach. Sunia wymaga sterylizacji, podstawowych szczepień, biopsji wątroby oraz guzów, badań obrazowych usg, rtg, odrobaczenia,doprowadzenia do porzadku zębów, badań krwi do dalszej diagnostyki, wizyty u onkologa(guzy) wizyty u kardiologia, niewiadomo czy żoładek sam sie "oczyści " czy trzeba bedzie jej w tym pomoc operacyjnie. Te "podstawowe " opłaty na wstepna diagnostyke biore na siebie ale Pani weterynarz powiedziala ze koszty leczenia suni aby miala zycie bez bólu bedą ogromne, ale mała ma dużą chęc zycia, jest łagodna lecz potrzebuje czasu aby zaufac calkowicie czlowiekowi, wiek do ok 6 lat. Ktos ewidentnie musial ja wyrzucic z samochodu, boi sie do niego wejść, jak juz sie da to sie cała trzesie jak galaretka, nie wiem jakim trzeba byc czlowiekiem zeby doprowadzic psa do takiego stanu ;(. Do schroniska napewno jej nie oddam, wiadomo co sie z nia tam stanie. 
Chce zawalczyć o nią, zeby pokazać jej ze ta druga połowa jej życia wcale nie musi byc taka straszna z moim psem sie dogaduje jak na tak krótki  staż "znajomości" ale aby mogla u mnie zostac potrzebuje w tym pomocy, ciężko patrzeć jak pies cierpi