25 lipca pod naszą opiekę przyjęliśmy cztery szczeniaki, ktire jakiś zwyrodnialec porzucił na łące, z dala od zabudowań bez wody i jedzenia. Szczeniaki koczowaly tam przez kilka dni. Zagłodzone, odwodnione, z żebrami na wierzchu i zapadniętymi brzuszkami trafily pod naszą opiekę. Rano mama naszych wolontariuszek, Pani Gosia znalazła trzy maluchy I przywiozła do nas. Po południu gdy wracała z pracy jeszcze raz pojechala w to miejsce, bo coś nie dawało jej spokoju. Intuicja dobrze podpowiadała. Znalazła kolejne szczenie. Ostatnie było najsłabsze i najchudsze. Wraz z córkami przeszukała raz jeszcze pole zeby sprawdzic czy gdzieś nie zostal jakiś piesek. Na szczęście nie było już żadnego.

Szczeniaki rzucają się na miskę, że mało nie porozbijaja swoich , małych główek. Maja dopiero 3 miesiące a już zaznały takiej wielkiej krzywdy ze strony człowieka: porzucenie, strach, głód i pragnienie. ...

Teraz są już bezpieczne , pod naszą opieką. Potrzebujemy dla nich wysokowartosciowej karmy i musimy zrobić całą profilaktykę. Na jednego szczeniaka to ok. 250 zl razy cztery , co daje nam 1000 zl Bardzo prosimy o wsparcie żeby szczeniaczki mogły wreszcie cieszyć się dzieciństwem, dobrem, zdrowoem i szczęśliwym życiem. Razem z nami wszystkimi mają szansę. Są trzy dziewczyny i jeden chłopak.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany adopcja lub wsparciem indywidualnego szczeniaka to prosimy o kontakt 609856625.