Hej!! Po moich trudnych przeżyciach moja rodzina nareszcie zgodziła się na pieska. Podczas gdy ja przebywałam w szpitalu, to przede wszystkim moja mama jeździła do schroniska "Psitul mnie" w Zabrzu, by chodzić na spacery z Walusiem. Jest on cudownym i przekochanym siedmioletnim pieskiem, który niestety nie miał dobrej przeszłości. Po tym jak opiekowała się nim Pani, która niestety zmarła, Walusia prawdopodobnie zaadoptował pewien mężczyzna. Był tam najpewniej bity, ciągnięty za ogon, rzucano w niego szklankami (wszystkie te rzeczy można wywnioskować z jego zachowania, nie pozwala się zbytnio dotykać po tyłku i ogonie, od szklanek od razu wystraszony się odsuwa). Później schronisko interweniowało i Waluś został mu odebrany po tym jak ugryzł swojego "właściciela" w wargę. Na szczęście piesek ma u nas spokojne i dobre życie, ale cóż, Waluś ciągle chce atakować małe psy na spacerach, bardzo mocno ciągnie, szczeka gdy sytuacja tego nie wymaga, np. Podczas spaceru gdy ktoś po prostu powie dzień dobry do mnie, nawet gdy babcia wejdzie wieczorem do naszego pokoju, Waluś od razu warczy, nieraz pokazuje zęby. Jest on dosyć mocno agresywny, ugryzł sąsiada w rękę gdy ten tylko wchodził po schodach. Naprawdę boję się, że przez to wszystko moja rodzina postanowi znów oddać Walusia, dlatego na własną rękę zakładam tą zrzutkę, by zebrać pieniądze na konsultacje behawiorystyczne, 3 wizyty będą kosztować właśnie te 440zł, pierwsza 180, a dwie kolejne 130zł. Właściwie to nie wiem ile wizyt będzie potrzebnych więc póki co liczę, że 3 wystarczą a później da się coś załatwić, przynajmniej mam taką nadzieję. Mimo wszystko byłabym bardzo wdzięczna za każdą złotówkę, Waluś jest moim ukochanym przyjacielem i nie chcę by po raz kolejny cierpiał, on po prostu zasługuje na spokojne życie po tym co przeszedł. Dziękuję każdej osobie za wsparcie <3