Leczenie bezdomnej umierającej kotki
Leczenie bezdomnej umierającej kotki
Nasi użytkownicy założyli 1 226 310 zrzutek i zebrali 1 348 435 547 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć. Z całego serca prosimy o pomoc.
Trzy dni temu mój partner znalazł w pobliskiej wsi zagłodzoną kotkę. Wszystko wskazywało na to, że przez długie tygodnie nikt nie przejmował się tą chorą umierającą istotą - wyglądała jak żywy szkielet. Szybka wizyta u weterynarza: dostała kroplówkę i witaminy, a my usłyszeliśmy, że nie przeżyje nocy, ponoć śmierdziała śmiercią...
A jednak całe szczęście przeżyła. Następnego dnia u weterynarza po bardziej szczegółowym badaniu dowiedzieliśmy się, że doszło u niej do ropnego zapalenia sromu, być może w wyniku poronienia lub ropomacicza. Kotka jest zbyt słaba, by pobrać jej krew, jednak wdrożony wczoraj antybiotyk zahamował wyciek ropy. Choć wygląda jakby miała maksymalnie pół roku, okazało się, że ma około trzech lat - nie mogliśmy w to uwierzyć, to takie drobne maleństwo.
Dwa razy dziennie podajemy jej kroplówkę, leki przeciwbólowe, dodatkowo witaminy antybiotyki i probiotyki. Je tylko karmiona przez strzykawke karmą ratunkową - ale je, a to ponoć dobry znak.
Przez ostatnie trzy dni na jej leczenie wydaliśmy już 400 złotych, a jest to najpewniej dopiero początek. Jeszcze wczoraj była w stanie wyjść ze swojego posłania i wyglądać przez okno balkonowe. Dziś, osłabiona antybiotykiem, już tylko leży.
Jeśli do poniedziałku nie stanie na nogi, zostaną nam dwa wyjścia: uśpienie lub opłacenie całodobowej kliniki dla zwierząt.
W domu mamy 4 psy, w tym jedną chorą sunie... Nie byliśmy przygotowani na wydatki, które nadchodzą. Podjęcie decyzji o uśpieniu jej sprawiłoby, że pękło by mi serce. Nie chce decydować się na ten krok. Nie jestem w stanie. Kotka mruczy przy każdym drobnym dotyku, jeszcze wczoraj wieczorem ostatkiem sił wdrapała się na moje kolana.
Nie sposób opisać, jak ogromnie będziemy wdzięczni za każdą wpłaconą złotówkę. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc kotce. Za każdym razem, gdy wchodzę do pokoju, w którym leży, i widzę że wciąż oddycha, czuję ogromną ulgę. Czas nie gra roli - spędzę z nią tyle dni, ile trzeba, by doszła do zdrowia. Aktualnie to moja największa życiowa misja.
Jeśli ktokolwiek zdecyduje się nam pomóc - bardzo, bardzo dziękujemy.
Jeśli zajdzie potrzeba, możemy podesłać zdjęcia rachunków od weterynarzy.
Trzymajcie za nią kciuki. To mała wojowniczka.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dziękuję za opiekę nad kocinką ❤️
Trzymam kciuki za jej wyzdrowienie!
Dziękuję za to co Pani dla tego biedactwa robi.