Mam małego kota. Około dwa tygodnie temu kupiłam sobie już trzecią ładowarke w tym miesiącu bo poprzednie kot pogryzł. Kupiłam ładowarke 3 metrową. Na początku się nie polubilysmy, przez przypadek ją kupiłam gdyż nie patrzyłam ile ma metrów. Myślałam, że szybko będzie się psuła, jednak tak nie było. Pare pierwszych dni się z niej śmiałam, lecz potem wiedzialam, że to będzie ta jedyna. Żyło nam się wspaniale, mogłam podłączyć telefon przy łóżku a korzystać z niego przy biurku. Było cudownie, ładował się z prędkością swiatla. Było pięknie, do momentu aż przyszłam do domu i zobaczyłam, że kolejna ładowarka jest pogryziona, podzieliła los jej poprzedników. Myślałam, że jeszcze będzie działać na swoich ostatnich kabelkach wytrzymałości, lecz niestety myliłam się. Miałam 1% podłączyłam telefon i niestety nie zobaczyłam pioruna…Przez myśl mi przeszło, iż przedłużacz był wyłączony, jednak to co mnie spotkało to był istny koszmar. Przedłużacz był włączony, wiatrak działał nie to co ładowarka. Załamałam się, nie stać mnie na nową, mama mi czwartej nie kupi, jestem załamana. W złych emocjach poszłam do brata, dał mi ładowarke która ma 60cm, trzy różne wejścia i ładuje jakby chciała, a nie mogła. Do tego ma brzydki kolor…Nie wytrzymuje z nią, mija 20 minut naszej znajomosci i czuje, że to nie będzie to samo co z poprzednia, naprawdę ją kochalam…Jestem załamana…Licze na waszą pomoc…Dziękuje za każdy grosz przeznaczony na ładowarke…[*] dla ładowarki.