id: 87z29c

Prosimy o pomoc i wsparcie. Dom jest tam gdzie jest moja mama

Prosimy o pomoc i wsparcie. Dom jest tam gdzie jest moja mama

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 177 590 zrzutek i zebrali 1 230 239 200 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • Dziekuję wam za pomoc. Bardzo proszę o udostępnianie dalej i prosimu Was o wpłatę. Wystarczy symboliczna złotówka, to jest tak niewiele a ma taką dużą moc
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Zastanawiam się jak napisać o swojej sytuacji która mnie w życiu spotkała. Zastanawiam się jak radzą sobie rodzice nieuleczalnie chorych dzieci, którzy nie wiedzą co im przyniesie następny dzień, którzy boją się że ich dzieci może spotkać coś strasznego, walcząc z czymś na co tak naprawdę nie mają wpływu ale robią wszystko co w ich mocy aby to oni pokonali chorobę a nie na odwrót. Podziwiam ich za siłę , odwagę i wytwałość. Każdy zapewne inaczej sobie z tym radzi, przypuszczam że są w ich życiu dni gorsze i lepsze. Ale wiem że każdy ich dzień to jest walka o życie dziecka i strach przed utratą tego co jest dla nich najważniejsze. Myślę że wiem co czują, bo pomimo tego że ja nie walczę z ciężką chorobą syna tylko z ojcem który chce mi go zabrać, nie zważając na to iż wolą syna jest pozostanie ze swoją mamą i siostrą w Polsce. Nie wiem co gorsze, czy choroba która nie wybiera, z którą się nie negocjuje czy świadomość tego że można stracić dziecko i więcej go nie zobaczyć przez człowieka dla którego dobro dziecka i jego wola choć powinna być najważniejsza, zupełnie się nie liczy. Jestem matką 19 letniej cóki Gabrieli i 5 letniego Andrei którego ojciec jest Włochem. W grudniu 2015 roku ze względu na ciężko sytuację rodzinną i finansową byłam zmuszona uciekać z Włoch do Polski. Jesteśmy już w Polsce ponad 3 lata. Ojciec zażądał powrotu dziecka do Wloch, wszczynając konwencje haską. Trzy lata ciągłego strachu, obaw, łez, kosztów z tym związanych. Ale udało się. Sąd I jak i II instancji wyrokiem prawomocnym oddalił wniosek o wydanie syna. Niestety moja radość , nadzieja na spokojniejsze życie nie trwała zbyt długo. Okazało się że pomimo tego że wygrałam w Polsce , to Włosi powinni ostatecznie podjąć decyzje o tym gdzie ma być syn. I to wszystko co by się zdawało że już się skończyło , że jest za mną, powróciło z powrotem. I znów muszę walczyć o dziecko. Zupełnie jak nawrót choroby. Ale się nie poddaje. Nie mogę pozwolić na to aby zabrano mi syna do ojca który paja nienawiścią do Polaków i do matki, którą powinien szanować chociażby z tego względu że jest matką jego syna, ojciec który chce go zabrać jest zupełnie obcym człowiekiem dla dziecka. Ojciec dziecka podczas przesłuchań w Sądzie przyznał się do tego iż mówił że Polakom przydałby się Hitler żeby zrobić z nami porządek. W wiadomościach które mi wysyłał nawyzywał sędziego, biegłych sądowych, nazwał nas darmozjadami. Składał mi propozycje powrotu do Włoch wraz z dzieckiem, obiecując wiele rzeczy a następnie zażądał w postępowaniu karnym na terenie Włoch miliona euro zadośćuczynienia za uprowadzenie mu dziecka. Sąd przyznał mu 20 tys euro. W postępowaniu w którym nawet nie zostałam przesłuchana. Dla mnie jest to ogromna suma pieniędzy której nigdy nie miałam i zapewne nigdy mieć nie będę. Ojciec synka robi wszystko żeby mnie zniszczyć. I to wszystko niby robi z miłości do dziecka, nie zastanawiając się wogóle nad tym co powie synowi jak dorośnie. Nie wiem kiedy wpłynie uznanie wyroku zagranicznego do Sądu w Polsce, codziennie boję się że zapuka mi pewnego dnia komornik do drzwi. A to nie ja powinnam płacić ojcu dziecka tylko on nam za to co przeszłam razem z dziećmi. Ale niestety Włosi zamiatają wszystko pod dywan, broniąc swojego obywatela. Nie chcę się poddawać, chcę i będę walczyć. Potrzebuje dobrego obrońcy którego koszty przewyższają mój budżet, do tego dochodzą tłumaczenia dokumentów, koszty rozpraw.Wiem że sama nie dam rady. I tu moja prośba do ludzi którzy chcieliby nam pomóc, mam cichą nadzieję że będę w stanie jako Polka pokazać ojcu Andrei jaka w nas jest siła, że nie damy się obrażać jako naród, poniżać jako ludzie, bo tak naprawdę my nie jesteśmy w niczym gorsi od Włochów. Bardzo prosimy Was o pomoc, o lepsze jutro, wspomóżcie nas w dalszej walce....sami nie damy rady. Liczy się każda pomoc Na koniec chcielibyśmy serdecznie podziękować za przeczytanie, za malutką wpłatę oraz za udostępnienie .... Prosimy pomagaj :-))

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 13

 
Dane ukryte
50 zł
 
Dane ukryte
50 zł
 
Dane ukryte
20 zł
JJ
Waldek
15 zł
BK
Bartek
10 zł
KA
Kasia
10 zł
 
Dane ukryte
8 zł
 
Dane ukryte
5 zł
DM
1 zł
 
Dane ukryte
ukryta
Zobacz więcej

Komentarze 2

 
2500 znaków