id: 88cay4

Szału nie ma, jest rak… i wielka nadzieja

Szału nie ma, jest rak… i wielka nadzieja

Nasi użytkownicy założyli 1 158 732 zrzutki i zebrali 1 203 473 376 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Szału nie ma, jest rak… i wielka nadzieja

 

Bożena choruje od trzech lat. Od trzech lat dzielnie walczy o każdy dzień. Nie poddaje się. Sama, po cichu, gdzieś w szpitalnym kącie czy domowym zaciszu, płacząc w chwilach słabości tak, by nikt nie widział, modląc się o kolejny cud. Nie chce nikomu zaprzątać głowy swoją walką, bólem, strachem, lękiem, który często odbiera dech w piersiach, nie chce nikomu mówić o powoli gasnącej iskierce nadziei… A przecież mimo bohaterskich zmagań, sama już dalej nie da rady, już wyczerpała środki i własne możliwości i choć serce tak bardzo każe jej żyć, choć ramiona tak bardzo chcą tulić ukochane wnuki, choć płuca tak bardzo chcą łapać powietrze i cieszyć się upragnioną, emeryturą, na której przecież w końcu miała spełniać marzenia i miała zacząć myśleć o sobie, to bez Was będzie skazana na śmierć.

„Od 3 lat choruję na glejaka IV komory, umiejscowionego tuż przy rdzeniu kręgowym. Przeszłam operację usunięcia całego guza. Niestety, po 13 miesiącach pojawiła się wznowa w móżdżku – niewielka, podatna na leczenie, ale bardzo groźna i wymagająca wielu sił, by z nią skutecznie walczyć.

Po operacji jeszcze bardziej pogorszył mi się wzrok i zaczęłam widzieć podwójnie. Rozpoczęłam cykl naświetlań i półroczną chemioterapię. Leczenie zniosłam dobrze, ale już trzy miesiące po jego zakończeniu pojawiła się zmiana w móżdżku – a to zabrzmiało jak wyrok. Została mi tylko ciężka, wycieńczająca chemia.

 Kiedy nie masz już nic do stracenia, zaczynasz chwytać się wszystkiego, licząc na jakiś cud. I ten cud się zdarzył: jeszcze raz wysłałam próbki guza do badania histopatologicznego, tym razem do Warszawy, i po niedługim czasie przyszła nowa diagnoza – łagodniejsza forma glejaka, podatniejsza na leczenie i zdecydowanie lepiej rokująca.

 Dzięki tej diagnozie mam na nowo chęć walczyć o zdrowie i życie. Próbki guza pojechały do Niemiec, gdzie przebadano je na znacznie więcej mutacji i dobrano precyzyjną, skuteczniejszą chemioterapię. To wszystko jednak pochłania ogromne środki. Do tego dochodzą dojazdy do ośrodka, wizyty u okulisty, optometrysty, osteopaty, laryngologa (przez ucisk w mózgu przestałam słyszeć na prawe ucho) codzienna fizjoterapia, specjalistyczna dieta oraz leczenie wspomagające...

A lek regorafenib, który stosowałam i był zalecany przez specjalistów nie był refundowany przez NFZ. Miesieczny koszt zakupu tego leku wynosił blisko 20 tys PLN.

Mam dwóch małych wnuków, kochającego męża i bliskich, którzy walczą ze mną i o mnie. Szału nie ma, jest rak, ale i wielka nadzieja. Nie poddam się. Jeżeli chciałbyś wesprzeć mnie w tej nierównej walce, proszę Cię o dobrowolne wpłaty. W zamian obiecuję zrobić wszystko, co w mojej mocy i wygrać z rakiem. Z całego serca dziękuję!”


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty 62

Alicja Łagowska
500 zł
Małgorzata Łagowska
100 zł
 
Dane ukryte
50 zł
ZO
Zosia
300 zł
 
Dane ukryte
50 zł
LE
Leszek
ukryta
 
Dane ukryte
20 zł
JN
Jan Nowicki
1 000 zł
 
Dane ukryte
39 zł
WO
Wojciech
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!