Przyjaciele, proszę o pomoc!

Starszy brat mojego 11-letniego chrześniaka, Siomy walczy na najgorętszym odcinku tej strasznej wojny, w Donbasie. Ma na imię Stanisław, wszyscy mówimy na niego Stas (patrz zdjęcie przystojniaka:)).

Moja przyjaciółka Ania wraz Siomą są bezpieczni w Europie. Ale razem codziennie martwimy się o bezpieczeństwo Stasa i jego kolegów (chciałam napisać wprost – że o życie i zdrowie, ale ręce odmawiają mi posłuszeństwa).

Zapytaliśmy Stasa, co możemy zrobić. Odpowiedział, że zakup termowizorów jest najskuteczniejszą pomocą. Ponieważ nie są to tanie rzeczy (1 szt. kosztuje ok. 1500 EUR) skupiamy się na zbiórce pieniędzy na zakup jednego termowizora dla Stasa. Część już mamy zgromadzoną. Będę niezmiernie wdzięczna za każdy datek!

Zbiórka:

Do jego oddziału, który walczy w okolicach Wołnowachy, nie docierają wolontariusze. Ale ostatnio udało nam się przerzucić tam paczkę z innymi potrzebnymi rzeczami(zob. foto), więc dostarczenie termowizora jest możliwe.

Opinia ekspertów: Obecnie proporcja sił w Donbasie wynosi 10:1 nie na korzyść Ukrainy, a skuteczna obrona regionu odbywa się za sprawą oddania i heroizmu ukraińskich żołnierzy. Już wkrótce to będzie jeszcze większym wyzwaniem, ponieważ rosja ma zamiar skoncentrować tam siły swojego zbrodniczego uderzenia na Ukrainę.

Rozumiemy, że samo bohaterstwo w starciu z wielokrotnie przeważającą siłą ordy nie wystarczy. Ciężkie uzbrojenie obiecane przez Zachód, znowuż według ekspertów, dotrze na front dopiero za kilka tygodni. A takie rzeczy jak termowizor, co wielokrotnie potwierdzają sami żołnierze, naprawdę ratują życie.  

I na koniec… Zdjęcia i relacje z Buczy naocznie pokazują i jeszcze dobitniej uświadamiają, że w tej wojnie nie chodzi tylko o starcie dwóch armii. Lecz o walkę z anty-ludzkim mrokiem niosącym ze sobą jedynie poniżenie, gwałt i śmierć w męczarniach… Myślę, że nie mamy już złudzeń „pokojowego rozwiązania” i wiemy , że jedynie ukraińscy wojskowi, chłopaki tacy jak Stas, są tarczą zdolną powstrzymać to Zło.