Opłacenie faktur za ratowanie porzuconych zwierząt
Opłacenie faktur za ratowanie porzuconych zwierząt
Nasi użytkownicy założyli 1 234 154 zrzutki i zebrali 1 372 710 052 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Najnowsze faktury do opłacenia m.in za uratowanie życia 14 letniej suni z guzami listwy mlecznej. Prosimy o pomoc.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Kochani bardzo prosimy Was o wsparcie w opłaceniu faktur za bieżące i przyszłe leczenie ratowanych zwierzaków. Koszty opieki weterynaryjnej to coś, co dosłownie spędza nam sen z powiek.
Pod opieką fundacji są same stare, kalekie i nieadopcyjne zwierzaki, które niestety wymagają cały czas opieki weterynaryjnej. Mają jednak ogromną wolę walki i chcą żyć! Szczególnie teraz ... kiedy znalazły swoje miejsce na ziemi i człowieka, który darzy je miłością. Niestety lata zaniedbań ze strony człowieka i warunki w jakich żyły odcisnęły ogromne piętno na ich kondycji fizycznej i zdrowiu. Zwierzaki, które są pod opieką fundacji wymagają przyjmowania leków i suplementów. Mają niedoczynność tarczycy, chore serca, stawy, chore nerki.
Prosimy pomóżcie nam opłacić zaległe faktury i zebrać środki na opłacenie przyszłych faktur. Bez Waszego wsparcia nie będziemy w stanie pomóc już żadnemu zwierzakowi ponieważ koszty utrzymania podopiecznych są ogromne 😭
Jeśli nie uda nam się zebrać środków na zabezpieczenie bieżących potrzeb weterynaryjnych nie wiemy co z nami będzie 😭 Boimy się myśleć, co stanie się z naszymi podopiecznymi, kiedy nie będziemy w stanie finansowo podołać opiece nad nimi. Dlatego zbieramy na opłacenie zaległych faktur i tych przyszłych bo bez tego nie jesteśmy w stanie ratować zwierząt:(
Fundacja otacza opieką również te zwierzaki, o których świat zapomniał. Trafiły z wyrokiem śmierci za schroniskowe kraty i tam przyszło im czekać na to, co nieuniknione... śmierć w cierpieniu i samotności. Tak było z Impetem, który trafił pod skrzydła Fundacji pod koniec czerwca 2023 roku. W schronisku czekał już tylko na śmierć w cierpieniu. Porzucony jak śmieć, gdy człowiek zorientował się, że jest chory. Wzięliśmy go do siebie pomimo obciążenia chorobą oraz stanu głębokiego niedożywienia na dożywotnią opiekę, aby pokazać mu, że jeszcze może być kochany i aby ulżyć mu w cierpieniu, z którym każdego dnia się zmagał - nowotwór kości i jąder. Impet wymagał nie tylko intensywnej opieki weterynaryjnej ale też specjalistycznej karmy ponieważ był bardzo mocno wychudzony - jego mięśnie wręcz zanikły.
Po amputacji kończyny i jąder pomimo choroby Impet zaczął cieszyć się życiem i spacerami. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie naszych darczyńców, którzy pomagają opłacić faktury weterynaryjne.
Powyżej:
Impet, po amputacji kończyny i jąder.
W sierpniu 2024 roku zostaliśmy poproszeni o pomoc chorej suni - guzy listwy mlecznej, które wymagały natychmiastowej operacji!. Nie przewidzieliśmy tego - mamy stare, chore zwierzęta, które potrzebują mnóstwo lekarstw i suplementów, a na naszym koncie mamy pustki. Nie mogliśmy jednak odwrócić się od takiego nieszczęścia i udawać, że go nie ma.
Mała, 14-letnia, sunia z guzami na listwie mlecznej i jej zrozpaczona, schorowana, opiekunka - po utracie pracy, bez środków na pokrycie nawet najniższych kosztów leczenia pieska rozpaczliwie szukały pomocy. Jak można w takiej sytuacji odwrócić się od cierpienia.
Musieliśmy pokryć koszty nie tylko badań ale też operacji, RTG, USG, szczepienia przeciw wściekliźnie, szczepienia przeciw chorobom wirusowym, odrobaczenia, kastracji. Chcemy też kupić dobrą karmę i suplementy dla tego pieska, gdyż i na to brakuje środków opiekunce. Mają jednak to co najważniejsze siebie i swoją miłość dlatego zdecydowaliśmy się na pomoc. Pieskowi nie będzie przecież lepiej w schronisku.
Stali podopieczni Fundacji
Elfik ze zdjęcia, to 18-letni, niewidomy piesek. Został podrzucony pod ogrodzenie prywatnego schroniska.
Niewidomy, kulejący i wiekowy, duży pies nie ma szans na adopcję. Takie psy umierają zapomniane w schroniskowych boksach. Ich serca rozpadają się na milion kawałków. Nie rozumieją dlaczego człowiek, którego kochały najbardziej na świecie i były gotowe zrobić dla niego wszystko - zostawił je... wyrzucił... Umierają w tęsknocie i żalu...
Widzisz te smutne oczy? To oczy psa, którego człowiek porzucił. Wyrzucił jak niepotrzebny przedmiot, kiedy był stary, brzydki, chory...Zatrzymaj się na chwilę i spójrz w te oczy. Co w nich widzisz? Ja widzę miłość... tęsknotę do człowieka... wdzięczność za ciepły kąt i nadzieję, że to dobre życie potrwa jeszcze długo. Pomimo licznych schorzeń Elfika codziennie cieszy się na nasz widok, uwielbia spacery i mimo swojego wieku nadal ma ogromną chęć do życia!
Elfik jest pieskiem uległym, przestraszonym, ma braki w uzębieniu, liczne blizny na głowie, kuleje na skutek dawnego urazu, nie widzi w 100%. Mimo wszystko jest bardzo, ale to bardzo kochany.
Fundacja Animal Care Arkadia ratuje właśnie takie stare, kalekie i porzucone zwierzaki. Takie, które nie mają szans na adopcję z uwagi na swój wiek i problemy zdrowotne. Fundacja nie ma żadnych dotacji. Pani Ewa (założycielka), pomimo emerytury, cały czas pracuje dorywczo - udziela korepetycji z matematyki, a każdy zarobiony grosik przeznacza na zwierzęta. Pani Ewa i jej syn Adrian przez ponad pół roku prali ręcznie wszystkie kocyki i posłanka, ponieważ ich prywatna pralka (już druga w ciągu 3 lat) odmówiła współpracy, a na nową Fundacji nie było stać. W tej Fundacji nie znajdziesz luksusów. Pięknie pomalowanych domków, drogich gadżetów i telefonów ale znajdziesz dużo, dużo miłości, pracy i często łez - łez bezsilności i zmęczenia. Wszystko to jednak Pani Ewa i jej syn robią dla swoich podopiecznych.
Na zdjęciu poniżej jest 12 letni Pikuś. Kiedyś miał on kochający, ciepły dom i dużo tulenia. Niestety jego Pan zmarł, a Pikuś trafił na łańcuch, do zimnej budy. Nie narzekał, gdyż miał przynajmniej co jeść, a i ktoś czasem podszedł i pogłaskał. Pewnego dnia Panią, pod której opieką był Pikuś, zabrała karetka do szpitala. Już z niego nie wróciła, a Pikuś został sam. Pomimo tego, że Pani miała dwóch synów, którzy mieszkali niedaleko, u żadnego z nich nie było miejsca dla zaledwie 7 kg psiaka. Został sam na łańcuchu, przy zimnej budzie. Nasypywano mu suchej karmy, która mogła dłużej stać i nalewano wody. Po pewnym czasie jednak i to zniknęło. Nie było sensu utrzymywać psa więc trafił na ulicę. Dom i bramę na podwórko zamknięto na klucz i Pikuś został pozostawiony na pastwę losu.
Chodził po wsi i żebrał. Życie tego biednego pieska zostało złamane. Wyrzucony jak niepotrzebny przedmiot. Pikuś wtedy najchętniej przestałby istnieć, zniknąłby najchętniej z tego świata, ale jak? Chodził od podwórka do podwórka i prosił o jedzenie. I w tym właśnie momencie zjawiła się Pani Ewa z Fundacji Animal Care Arkadia – ten anioł ratuje właśnie takie zwierzęta. Pozwala im na nowo uwierzyć, że są COŚ WARTE!! Pozwala im uwierzyć, że człowiek ma serce !!!
Wspierając zrzutkę pomagasz takim zwierzętom jak Pikuś !!!
Ponad trzy lata temu pod opiekę Fundacji Animal Care Arkadia trafił Tobi. Ma około 14 lat z czego 9 lat z jego życia zabrało mu ZŁE SCHRONISKO BEZ WOLONTARIATU w Bystrym (obecnie już zamknięte po tym, jak została ujawniona krzywda przebywających tam zwierząt). Tobi jest przerażony, najlepiej czuje się wtedy, gdy siedzi skulony z odwróconą główką, nie ma nawet odwagi spojrzeć człowiekowi w oczy. Boi się dotyku, boi się jeść w obecności człowieka. Na spacer trzeba wynosić go na rękach, gdyż sztywnieje ze strachu, gdy musi opuścić swoje bezpieczne łóżeczko. "Dajemy mu odczuć, że jest dla nas ważny i jest przez nas kochany" - mówi Pani Ewa.
Kolejny podopieczny Fundacji to Pikuś Homer:
Pikuś - Homer, 18-letni piesek (dodaliśmy imię Homer, gdyż w Fundacji mamy jeszcze jednego Pikusia) nie należał wcześniej do tych kanapowych piesków. Urodził się na wsi, koło Częstochowy. Jego Pan miał 9 psów i kilkanaście kotów. Nie dbał wcale o swoje zwierzęta.
Wszystkie jadły z jednej miski - najczęściej kaszę i resztki z obiadu. Kiedy ich opiekun pił - bywało, że nie jadły cały dzień. Te najsłabsze, zwykle nie miały możliwości dopchać się do miski. Kiedy przychodzili pijani koledzy, psy szczekały, więc niejednokrotnie były kopane czy okładane kijem. Pikuś kiedyś musiał być mono pobity, bo widać ślady na jego szczęce.
Biedak w takich warunkach przeżył 15 lat! Nigdy nie zaznał czegoś takiego, jak miłość i troska człowieka. Nie był nigdy u weterynarza! Jego ogon prawie wyłysiał. Kiedy Pan Pikusia zginął pod kołami samochodu, psiaki zostały same. Udało się znaleźć dom wszystkim młodym, miały ładne ząbki, a Pikuś? No cóż, Pikuś-Homer to staruszek. 15 lat życia - to dużo i takich staruszków nikt nie chce. Po adopcji pozostałych piesków, Pikuś był tak samotny, że zaczął sypiać z dzikimi kotami. Ze smutku często wył. Jego oczy są nadal bardzo smutne. Boi się podniesionej ręki czy hałasu.
Pikuś - Pinio:
Scenariusz, jaki powtarza się często : Starszego opiekuna w stanie ciężkim zabiera pogotowie - kilka dni później umiera. Rodzina mieszkająca za granicą nie chce zabrać do siebie 14-letniego pieska - zapada decyzja o uśpieniu go u weterynarza.
Weterynarz odmawia odebrania życia małemu, 8-kilogramowemu pieskowi, daje natomiast telefon do Fundacji Animal Care Arkadia z Raciborza. W Fundacji nie ma już miejsca na kolejnego zwierzaka i brakuje środków. Ale jak odmówić?
Całe życie na łańcuchu... Jest tak wychudzony, że widać mu żebra. W budzie nie ma słomy, tylko same deski. Został zaszczepiony, odrobaczony, zabezpieczony przed pasożytami zewnętrznymi. Zostało wykonane, pierwszy raz w jego życiu, badanie krwi. Okazuje się, że Pinio ma chore serduszko.
Pikusia - Pinia pożegnaliśmy jakiś czas temu. Umarł we śnie, przytulony do Adriana. Prawdopodobnie jego serduszko nie wytrzymało. Tak bardzo ubolewamy, że nie mógł dłużej cieszyć się z nami swoim nowym życiem.
Inni podopieczni Pani Ewy to m.in. niepełnosprawna Helenka. Helenkę Pani Ewa zauważyła w Internecie. Joasia Jakubiec, która ma dom- azyl dla kotów, dała ogłoszenie, że szuka osoby, która zaopiekowałaby się niepełnosprawną Helenką, gdyż wiele godzin dziennie pracuje, a Helenka potrzebuje opróżniania pęcherza co ok. 3 godziny, czego ona nie może jej zapewnić. Natychmiast Pani Ewa napisała, że może się nią zaopiekować.
Powyżej: 18-letni, niewidomy Elfik; 6-letnia, niepełnosprawna Helenka, 16-letni, przewlekłe chory kotek Guciuś - uratowany przed "uśpieniem".
Na zdjęciu powyżej: 6-letnia Helenka z niedowładem tylnych kończyn z "Poczekajki" z Oświęcimia.
Na zdjęciu powyżej: 6-letni Ludwiczek bez oczka z Suwałk.
Fundacja pomaga też innym zwierzakom.
Dokarmiamy koty wolnożyjące, kastrujemy je, leczymy. Znajdujemy domy stałe i tymczasowe dla potrzebujących zwierząt - szczeniaki: Oskar i Hugo. Jakiś czas temu pomogliśmy także znaleźć dom Żabce i Blekiemu, które miały być rozstrzelane na granicy ukraińsko-rumuńskiej.
Bardzo prosimy o wsparcie naszej zbiórki !
Za każdą pomoc będziemy niezmiernie wdzięczni !!!
* Najszybszy i najprostszy sposób pomocy, to :
*przelew BLIK na nr telefonu: 506 146 103
lub
*Paypal: paypal.me/animalcarearkadia
Można przekazywać darowizny również :
* bezpośrednio na konto fundacji:
Fundacja Animal Care Arkadia:
mBank, nr konta/IBAN: PL 15 1140 2004 0000 3502 8158 3088;
BIC/SWIFT: BREXPLPWMBK;
* lub na adres :
Ewa Dębicka - Fundacja Animal Care Arkadia
47-400 Racibórz
Ul.Wileńska 15/1.
* lub: PACZKOMAT InPost,
ul. Opawska 45,
47-400 Racibórz,
tel.506 146 103.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!