Wracając wieczorem ze spaceru, usłyszałam płacz malutkiego kotka. Po chwili udało się zlokalizować, ze dźwięk dochodzi z osiedlowego śmietnika. Pewnie kicia szukała tam jedzenia.

Kiedy tam weszłam, mala czmyhnela pod auto na parkingu. Z racji tego, ze była bardzo wystraszona, nie było mowy, zeby stamtąd wyszła. Po prawie godzinie, udało się ją złapać. I tu podziękowania dla pani, która nie przeszła obojętnie, tak jak większość przechodniów, tylko po zorientowaniu się w sytuacji, przyniosła karmę, żeby wywabić małą spod auta. Gdyby nie ta pomoc, nie wiem, jak długo jeszcze by trwało, zanim małą udałoby się złapać.

Udostepnilam zdjęcia na wszystkich grupach w moim mieście. Ale szczerze wątpię, czy ktoś sie po nią zgłosi. Wiec jedyny scenariusz, jak na ten moment widzę, to, ze kicia zostaje ze mną. A właściwie z nami 🤗 bo mam już dwie przygarnięte kotki 🐈‍⬛🐈

I tu zwracam się do Państwa z ogromna prośba o choćby małe wsparcie, ponieważ nie jestem w stanie dźwignąć kosztów związanych z wizytami u weterynarza - testy fiv, felv, odrobaczenie, szczepienia. W późniejszym czasie kastracja. Mała tez ma niezłego swierzba. Dlatego proszę o pomoc, Kicia i ja będziemy ogromnie wdzięczne 😇🙌🏻💕