Mój kochany kot Chrupek poważnie zachorował. Dotychczas jego leczenie kosztowało mnie już ok 1000 zł a to jeszcze nie koniec. Sama nie jestem w stanie tego opłacić, nie w tym momencie . Wcześniej przygarniałam różne znajdy i leczyłam za własne pieniądze, nie korzystając z pomocy żadnej fundacji. Niestety pieniądze się skończyły. Chrupek ma brata Groszka, który również choruje (przewlekła niewydolność nerek) i wymaga specjalnej karmy. Koszty leczenia i badań laboratoryjnych są bardzo wysokie. Groszek bardzo posmutniał od kiedy Chrupek choruje. Boję się, że stracę ich obu.

Co drugi dzień jeździmy na kroplówki i nowe badania. Za każdym razem wychodzi nowy problem. Chrupek ma 7 lat i do tej pory poza katarem nie chorował. Nagle opadł z sił. Okazało się, że oprócz nerek i kryształów w pęcherzu moczowym są jeszcze podejrzane zmiany na śledzionie i bardzo złe wyniki trzustkowe. Jesteśmy w trakcie diagnostyki, ale to wszystko kosztuje. Na razie udało się ulżyć Chrupkowi w bólu i przywrócić apetyt i normalne funkcjonowanie. Ale nie wiadomo co dalej. Czas pokaże.

Chrupek i jego brat Groszek to koty osierocone, przygarnięte przeze mnie i przeze mnie wykarmione butelką. Są dla mnie jak dzieci. Sama mogę nie jeść ale im nie odmówię niczego.

Aktualizacja:

Chrupek ma się dobrze. Robię kroplówki w domu, podaję leki. W tej chwili pozostaje obserwacja kota bo biopsji śledziony się nie robi. Jeśli chodzi o wyniki trzustkowe, to jeśli się nie poprawią w najbliższym czasie trzeba będzie Chrupka położyć do "szpitala" i podawać leki dożylnie.

Ze swojej strony chcę potraktować zrzutkę jako pożyczkę, i jak tylko finansowo stanę na nogi przelać zebraną kwotę w całości lub w ratach na inny cel. Jest tylu potrzebujących, a ja tu z kotem wyskoczyłam :)