Skazane na okrutną śmierć za życia, tylko dlatego, że nie były na tym świecie chciane. Leżały wiele godzin wyrzucone w reklamówce przez okrutnego człowieka i czekając na powolnie nadchodzącą kostuchę. Gdy je znaleziono były w głębokiej hipotermii, pokryte larwami i jajami much oraz pchłami. Rozpoczęło się dramatyczne szukanie pomocy, ale niestety nie jest łatwo uzyskać pomoc dla noworodków. Próbowano dostawić je do kociej mamki, która niestety odrzuciła prawie martwe kocięta. Wtedy trafiły do naszego domu tymczasowego.

Zostały stopniowo ogrzewane, dostały ciepły wlew, antybiotyk i gdy się ogrzały zaczęły być karmione. Początkowo sondą, potem gdy nabrały sił specjalnym smoczkiem Miracle Nipple dla noworodków. 2 kotki nie dożyły tego etapu, umarły mimo wszelkich starań. Dwie kotki - Hope i Chance walczyły dzielnie. Mają już 5 dni, w tym czasie dostały surowicę odpornościową i dalej biorą antybiotyk. Wiele godzin walczyliśmy też z larwami chodzącymi po ich futerku, wchodzącymi im do pupy... strasznie baliśmy się, by nie weszły do kikuta pępowiny, bo wtedy czekałaby je śmieć. Na szczęście to już za nami. Maluszki pięknie przyrastają i dzielnie walczą o życie.

Chance niestety zmaga się z zapaleniem oka, co u ślepego maluszka jest bardzo trudne do leczenia, może wymagać potem leczenia okulistycznego. Wychowanie, wykarmienie, środki czystości, leki i profilaktyka przez najbliższe 2 miesiące będą znaczne i mogą wystąpić jeszcze różne komplikacje, bo maluszki mają słabą odporność bez mamy.

Nie są również same. W naszym DT w podobnym czasie znalazł schronienie miot porzuconych wcześniaków. Koteczki były tak odwodnione, że 6 godzin nie chciał oddać prawidłowego moczu. Ważyły 60, 70 i 80 gramów, co jest wartością sporo poniżej wagi urodzeniowej kociąt. Mimo intensywnej opieki najmniejsza Bójka nie dała rady. Nie przybierała na masie i zmarła niedługo po trafieniu do nas. Bajka i Brawurka za to dzielnie walczą i niedługo kończą pierwszy tydzień.

Jako niezależny Dom Tymczasowy mamy pod opieką obecnie 13 kotów. Jesteśmy niezależni, czyli nie mamy wsparcia od żadnej organizacji. Utrzymujemy się z mojej renty i wsparcia dobrych osób, którym nasza misja jest bliska. Chciałabym by kocięta mogły mieć zapewnioną opiekę najlepsze mleko, karmę, profilaktykę i niezbędne leczenie w razie potrzeby. Spędzą u nas minimum 8-9 tygodni.

Wszelkie rozliczenia i losy kociaków zamieszczamy na naszej stronie facebook Dom Tymczasowy u Astry.