Nie myślałam, że tak to się potoczy, ale Kratek stwierdził, że nasza przygoda dobiegła końca.

W ubiegły czwartek absolutnie nic nie zapowiadało takiego końca. Po co tygodniowym powrocie na kontroli łap i wcześniejszym spacerze, Kratek był strasznie śnięty i ciężko oddychał. Myślałam, że to mocne zmęczenie, ponieważ pierwszy raz od dłuższego czasu byliśmy na spacerze i również weterynarz do tego zachęcał, skoro leczenie łap idzie w dobrym kierunku i infekcja ustąpiła. W pewnym momencie zauważyłam, że próbuje wymiotować, ale nie może, więc złapałam szybko za telefon i przedzwoniłam do lecznicy- powiedziano mi, żeby podać mu solankę i za chwilę powinno być ok. Tak się nie stało, więc ponowny telefon- mamy natychmiast przyjechać, bo brzuch zaczął być wzdęty. Kiedy weszliśmy do kliniki, było już niestety po wszystkim.

Zróżnych rzeczy, które chłopaka dopadły ostatnio, ta była najmniej spodziewana, szczególnie że nasza droga była niezwykle krótka.

Ponieważ przeżył za sobą tyle lat w samotności, że należy mu się godny pochówek. Ale niestety są to koszty w postaci:

Odbiór z lecznicy- 150 zł

Kremacja indywidualna- 900 zł

Urna- 150 zł

To ostatnia zbiórka na chłopaka, będę wdzięczna za każdą złotókę.