Moją historię choroby znacie od października, a wszystko zaczęło się tak naprawdę w kwietniu, kiedy wystąpiły pierwsze oznaki tego że coś jest nie tak. Kiedy było coraz gorzej i z piersi zaczęła się sączyć krew, zdecydowałam się na podróż do polski, w której zrobiłam prywatne badania. Lekarz przepisał mi antybiotyk i myślałam ze na tym historia się kończy. Jednak coraz gorsze powracające złe samopoczucie i ogromny ból przeszywający prawą stronę ciała, coraz więcej dni spędzałam w łóżku, zamiast w pracy. 31.08 spędziłam na ostrym duże w szpitalu. I tutaj zaczyna się robić tylko gorzej. Od września nie jestem zdolna do pracy, a moje samopoczucie ciągle się pogarsza. 1.10 padła diagnoza, rak piersi. Decyzja o odjęciu piersi padła szybko i dwa tygodnie później jestem już po mastektomii obu piersi, paradoksalnie szczęśliwa, bo jak się okazało pierś była mocno zainfekowana i lepszej decyzji nie mogłam podjąć. Wszystko zaczyna iść w dobrą stronę, blizny się goją a ja pełna nadzieji patrzę w przód. Między czasie w Londynie, czyli tu gdzie to wszystkie się dzieje, wybucha kolejny lockdown bo właśnie odkryto tu koronawirusa-mutanta, akurat wtedy kiedy czuję się coraz lepiej i planuje powrót do pracy. 

Jednak tu pojawia się kolejna bomba która niszczy większość nadzieji które mi pozostały. Przez najbliższe miesiące będę znowu walczyć o zdrowie , bo chemioterapia jest jednak niezbędna. Po chemii jestem bardzo słaba, oraz po prostu niezdolna do jakiejkolwiek pracy. W tej sytuacji jestem zmuszona zwrócić się do was o pomoc. Rachunki, jedzenie, dojazdy do szpitala niestety mnie przerosły, muszę jakoś przeżyć ten ciężki czas, dzięki Waszemu wsparciu będę miała możliwość kontynuowania leczenia i skupieniu się przede wszystkim na walce o zdrowie.

Z góry z całego serca dziękuje, za okazane wsparcie ❤️