Pomoc dla Lecznicy Weterynaryjnej - NORDICA
Pomoc dla Lecznicy Weterynaryjnej - NORDICA
Nasi użytkownicy założyli 1 233 720 zrzutek i zebrali 1 371 342 511 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
NORDICA - Specjalistyczne Centrum Weterynaryjne w Gdańsku.
Moje marzenie. Moja Pasja.
Od lat jestem zaangażowana w leczenie pacjentów z chorobą nerek, w planach było stworzenie wspaniałego, nowego obiektu, lecznicy, dostosowanej dla potrzeb takich pacjentów oraz jednego z zaledwie kilku w kraju punktów hemodializ weterynaryjnych…
Kto mnie zna - ten wie, ile zaangażowania, ciepła i pasji ja i mój zespół wkładał w swoją pracę.
Przez myśl by mi nie przyszło, że sytuacja zmusi mnie do tego, by teraz samej prosić o pomoc.
Zakładając lecznicę zaczynałam sama, od zera, mając niewielką ilość środków z dotacji unijnej i żadnego zaplecza finansowego. W ciągu 10 lat ciężkiej pracy stworzyłam dobrze działającą placówkę, z fantastycznym zespołem. Pomogliśmy ogromnej ilości pacjentów, z których wielu stanowiło tzw. przypadki beznadziejne. Wielokrotnie współpracowaliśmy z innymi lekarzami, dzieląc się doświadczeniem, pomagając prowadzić pacjentów zamiejscowych.
W połowie ubiegłego roku zapadła więc decyzja o zmianie siedziby na większą. Zbudowanie specjalistycznego szpitala tak, by móc robić jeszcze więcej i jeszcze lepiej. Prace remontowe nowego obiektu rozpoczęły się na samym początku grudnia, zakończenie prac zgodnie z umową było ustalone na dzień 27.01.2022. Stary lokal mieliśmy do dnia 31.01.2022.
Prace się przedłużyły. Otrzymaliśmy wadliwy projekt architektoniczny, a nanoszenie poprawek w trakcie trwającego już remontu wygenerowało opóźnienie, za co czułam się odpowiedzialna. Dlatego też pomimo wiedzy, że prace wciąż trwają, dokonywałam płatności zgodnie z pierwotnym harmonogramem - wydawało mi się to uczciwe, przecież wykonawca musiał zapłacić swoim podwykonawcom. Z tego też powodu zaproponowałam nową umowę z nowym terminem - na koniec lutego. Jednocześnie zaczęliśmy przyjmować w połowicznie wykończonym lokalu, za który przecież trzeba było płacić, licząc, że do końca miesiąca będziemy mieli już normalne warunki do pracy.
Niestety... Wykonawca remontu bez słowa wyjaśnienia opuścił miejsce realizacji. Z dnia na dzień, w pierwszy weekend marca, po przekroczeniu kolejnego terminu, po prostu zniknął, nie informując o tym. Część pomieszczeń pozostawił w zasadzie w stanie surowym…
Procedury prawne uniemożliwiły natychmiastowe wyznaczenie nowej ekipy. Trzeba było wysłać wezwanie na piśmie do wykonawcy, poczekać aż je otrzyma, poczekać na odpowiedź lub jej brak. To zajmowało kolejne dni i tygodnie - w czasie których nie mogliśmy świadczyć pełni usług i normalnie zarabiać. Zostaliśmy pozbawieniu kluczowych pomieszczeń dla funkcjonowania lecznicy - sali chirurgicznej oraz szpitala. Wszystkich pacjentów wymagających pilnych zabiegów kierowaliśmy do zaprzyjaźnionych placówek, podobnie pacjentów do hospitalizacji odsyłaliśmy w inne miejsca, wraz z wydanymi zaleceniami. Tylko tak mogliśmy pomagać. I tylko tak przetrwać.
W międzyczasie zebraliśmy wiele analiz rzeczoznawców oraz opinii specjalistów, które wykazały dramatyczny stan wykończenia wnętrza. Większość instalacji jest wykonana wadliwie lub wymaga CAŁKOWITEJ wymiany: instalacja tlenowa wykonana z niewłaściwych rur (zła średnica, złe łączenia, złe zawory), instalacja kanalizacyjna całkowicie wadliwa i niesprawna, instalacja wentylacyjna niesprawna, instalacja elektryczna wykonana w sposób nieprawidłowy i wręcz niebezpieczny. Doszło do tego zniszczenie cennych materiałów, jak na przykład panele winylowe, które w wyniku niewłaściwego przygotowania podłoża po miesiącu użytkowania zaczęły się odklejać i wypaczać a także straciły gwarancję.
Co chwila wychodzą na światło dzienne kolejne wady, o których istnieniu nikt nie miał pojęcia… Nie znam się na budowlance. Byłam z tym zupełnie sama. I zaufałam niewłaściwym ludziom, ludziom, którzy dosłownie okradli mnie z marzeń oraz pozbawili możliwości normalnej pracy zarobkowej…
Zaznaczę, że firma nie była „lewa”, była sprawdzona, posiadała odpowiednie rekomendacje itd.
Wykonawca deklarował, iż posiada wymagane kwalifikacje i uprawnienia do wykonywania określonych prac oraz że w dniu odbioru miał przedstawić odpowiednią dokumentację instalacji i prób szczelności wraz z pieczątkami odpowiednich specjalistów.
Jak się jednak okazało - warunki negocjowaliśmy z pośrednikiem, który wykonanie realizacji powierzył jednej ze swoich niezależnych ekip - takiej, z którą tuż przed rozpoczęciem naszej realizacji zerwał umowę (tylko nas o tym fakcie nie poinformował i finalnie wpuścił na minę).
Na inwestycję w lokal przeznaczyłam oszczędności swojego życia, wzięłam kredyt na 200 000 PLN (więcej niż potrzebowałam, żeby w razie "w" zabezpieczyć 2 miesiące przestoju) - to było max tego, na co pozwalała mi moja zdolność przy ówczesnych obciążeniach (hipoteka, leasingi firmowe). W inwestycję włożyłam łącznie ponad 350 000 PLN.
Szukałam pomocy i pomysłów na wyjście z impasu - padały różnorakie, fajne propozycje, jak chociażby poprowadzenie wykładów czy szkoleń - powiem jednak wprost. Nie jestem teraz w stanie. Raz, że muszę za wszelką cenę zakończyć ten remont (firmie grozi upadłość, banki nie zgodziły się na zawieszenie spłaty kredytów / hipoteki / leasingów, jako argumentację podając „COVID”, konieczność pokrywania opłat za nowy lokal bez możliwości wykorzystania jego potencjału zarobkowego); a dwa, że muszę nadzorować to, co się tam teraz dzieje (spotkania z kolejnymi rzeczoznawcami i fachowcami, szukanie nowej ekipy, spotkania w kancelarii itp). Dodatkowo cały czas równolegle pracuję, by móc utrzymać chociaż ciągłość działania placówki.
Jestem także matką samotnie wychowującą dziecko, aktualne obciążenia czasowe, psychiczne i emocjonalne pozbawiły mnie jakiejkolwiek energii i siły do podejmowania bardziej aktywnych działań.
Padła też propozycja zrzutki, przed którą broniłam się każdym możliwym sposobem.
Obawiam się jednak, że bez takiego wsparcia po prostu nie dam rady.
Otrzymałam w ten weekend kolejne wyceny prac: wykonanie kanalizacji wyniesie około 8 000 PLN, elektryka z poprawkami około 20 000 PLN, a cały czas zostaje wykończenie wszystkich pomieszczeń, zamknięcie otwartych ścian działowych, ukończenie szpachlowania, malowania, inne poprawki…
Czy uda się odzyskać pieniądze od felernego wykonawcy?
Trudno powiedzieć. Być może tak, ale jest to sprawa na lata. Co więcej - wyrok sądowy to jedno, wypłacalność - drugie. Ze swojej strony deklaruję, że odzyskane w batalii sądowej środki przekażę odpowiedniej Fundacji, w równowartości uzbieranej na zrzutce. Odpowiednio to również udokumentuję.
Bardzo proszę o wsparcie w imieniu swoim oraz całego Zespołu.
Lek. Wet. Anna Włodarczyk
Specjalista Chorób Psów i Kotów
Polskie Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt
European Society of Veterinary Nephrology and Urology - ESVNU
Polskie Towarzystwo Nefrologiczne - PTN
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Nie mogę więcej, sama jestem w dupie...
Powodzenia
Edyta
Trzymam kciuki!
musi się udać - Dr Ania zawsze dokonuje rzeczy niemożliwych dla naszych zwierzaków, a teraz My musimy jej trochę pomóc..
Trzymam kciuki żeby się wszytsko poukładało.
Pani Doktor, koszalińska Fundacja dla zwierząt (Fundacja na Rzecz Zwierząt Marzenia Zwierzaków) trzyma kciuki!!! Napewno wszystko uda się naprawić, a Pani uratuje jeszcze wiele futerkowych żyć!
Dziękujemy i będziemy o Pani pamiętać ❤️
Życzymy dużo sił 💚