id: 8prj2r

Na ,,nowe'' życie. Huragan, picie, bicie, śmierć, długi i utrata domu.

Na ,,nowe'' życie. Huragan, picie, bicie, śmierć, długi i utrata domu.

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
1 842 zł
z 699 000
0%
zakończona
08.03.2020r
23
wspierających
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 037 505 zrzutek i zebrali 1 107 924 928 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Bez Was to się nie uda! Pomóżmy osiemnastoletniemu Jankowi i jego Mamie, którego postawę bohaterską, miłość do Mamy i siostry oraz siłę i zaparcie do pracy, niszczą złe decyzje nagle zmarłego ojca! Powoli gasną trzy życia...najbardziej wartościowe, jakie kiedykolwiek poznałam! Mąż, zamienił życie Haliny (43 l.) i jej dzieci: Janka (18 l.) i Marysi (8 l.) w horror. Halina z synem, który w wieku 13 lat stał się gospodarzem domu i próbuje pogodzić szkołę z ratunkiem rodziny, przesypiają zaledwie po 2-3 h. Pozostała część doby to stres, ciężka praca na chleb i pożerające ich odsetki, bo na właściwy dług z sezonu warzywnego już nie wystarcza. Halina płacze, bo w przyszłym roku nie będzie w stanie zorganizować Marysi Pierwszej Komunii Świętej. Załamani, popadają w zły stan depresyjny, a Janek ma dopiero 18 lat! Sytuacja jest tragiczna: Rok 2011: był jak przez mgłę. Przechodząca nad gminą nawałnica zniszczyła tuż przed zbiorami wszystkie tunele foliowe. Zaczęło brakować na chleb i rachunki. Rok 2012: był jeszcze gorszy. Wzięli kredyt na klęskę żywiołową, ale nikt nie przewidział załamania psychicznego, depresji, popadnięcia w alkoholizm męża. Zaczął też nadużywać przemocy fizycznej i psychicznej. Dzieci: Janek i roczna Marysia zaczynają się bać Taty. Rok 2013: mąż zaciągnął kolejne kredyty (Halina nie pamięta co dokładnie było napisane bo wykręcał palce, szarpał i bił gdzie popadnie, kiedy nie chciała podpisywać umów. Groził śmiercią nie patrząc na obecność dzieci, a ona błagała by nie zanosił tych umów do banków). Rok 2014-2015: znęcanie się nad Haliną przybrało rozmiar codzienności, jego kroki oznaczały, że idzie bić. Jedna noga Halinie zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Pewnego dnia spadły na nią zepsute przez męża stare drzwi, kiedy trzymała na rękach małą Marysię. Rok 2016: mąż bez jej wiedzy sprzedał nowy sprzęt gospodarczy, który był ich marzeniem. W ciągu kolejnych tygodni sprzedał pod wpływem alkoholu część ziemi uprawnej. Pieniędzy Halina nigdy za nic nie zobaczyła. Rok 2017: nagła śmierć męża (zatrzymanie akcji serca) przerwała ból fizyczny, ale doszczętnie wywróciła ich życie do góry nogami. Na jaw wyszły wszystkie zaciągnięte przez niego długi. Rok 2018: nadzieja na spłatę długu, ale pomimo fatalnej i niebezpiecznej sytuacji, banki nie zgadzają się znieść samych odsetek, aby mogli spłacać właściwe raty kapitałowe. Na ten moment jest to suma ponad 700 000 złotych! Rok 2019: rozmowy z przedstawicielami banków nic nie zmieniają. Są nieugięci. Załamanie nerwowe (niszczycielski stres Haliny i syna Janka). Niedługo stracą wszystko, komornik lada moment zapuka do drzwi. Sezon właśnie rozpoczął się, jednak pomimo niego nie uda się spłacić długów do jakich pchnął rodzinę mąż-ojciec-alkoholik-tyran. Maj 2019: ostatnia wizyta przedstawicieli banku BNP Paribas Polska, zakończyła się katastrofą i to był moment finalny. Druzgocący w szczególności dla Janka, który pokładał ostatnią iskierkę nadziei. Horror miał się zakończyć, jednak wiadomo teraz, że konsekwencje złych decyzji ojca pozostaną z nimi do końca życia. Przedstawiciel banku poinformował ich, że odsetek bank nie zniesie, nie zmniejszy i żeby wzięli się do pracy. Chyba, że przyszedłby ponownie huragan i zniszczył wszystko co we dwoje odbudowali. Halina od dziecka musiała patrzeć na przemoc: niestety zawsze towarzyszyła jej w domu a potem również w domu rodzinnym u jej zmarłego męża. Halina schudła w ciągu miesiąca ponad 10 kg, o zdrowie nie ma możliwości zadbać: ból nogi i kręgosłupa od ciężkiej pracy coraz częściej nie pozwala jej normalnie funkcjonować. Nie wyobraża sobie by dzieci zostały same. Janek, zaciska pięści ale łzy płyną po policzku...sytuacja go powoli pokonuje. Nadzieja umiera. Odsetki rosną. Banki pozostają obojętne. Odsetki, na których zniesienie żaden bank w ich sytuacji nie chce się zgodzić, niszczą ich. Przykład: Miesięczna rata kapitałowa w wysokości 543 zł, bank ustanowił wysokość samych odsetek na kwotę 1165 zł plus 150 zł opłat i prowizji - w sumie 1858 zł! PROSZĘ, WESPRZYJ ICH. UDOSTĘPNIJ. *Imiona zostały zmienione, na potrzeby bezpieczeństwa rodziny. *Fotografia - autor nieznany.

Nawet mały gest może uratować komuś życie a dobro zawsze wraca.

English below:

Halina ma 45 lat, zielone oczy, włosy kasztanowe do ramion, drobną sylwetkę i codziennie przed sobą dziecięce oczy, pełne nadziei na życie bez strachu, Franka i Natalki. Od kilku lat próbują naprawić doszczętnie zniszczone przez huragan uprawy. Sypiają po 4 godziny dziennie i starają się spłacać zaciągnięte kredyty, pożyczki, chwilówki przez zmarłego męża. Niestety miesięcznie wystarcza tylko na spłacenie części odsetek. Tegoroczny sezon warzywno-owocowy był bardzo ciężki w handlu, skupy płaciły bardzo mało a na ogólnodostępnych rynkach nie było zbytu. Strach przed krzykiem i biciem zniknął, ale towarzyszy im ogromny strach przed utratą dachu nad głową. Zostało kilka miesięcy do dnia w którym muszą wpłacić całość kwoty, wszystkie możliwe opcje w bankach zostały wyczerpane. Halina najbardziej boi się o Franka. Chłopiec traci chęć do życia. Wie, że z długów po ojcu nigdy nie zdołają wyjść, żałuje że nie był starszy kiedy do tego doszło. Przemoc fizyczna i psychiczna jaką ojciec stosował, zmiażdżyła mu serce na milion kawałków. Był za mały, aby bronić mamy i siostry, pomimo wszystko jako 11-latek stał się głową rodziny i wziąć na barki odbudowę gospodarstwa. Halina nie chce dać po sobie znać, że ma coraz większe problemy z nogą i kręgosłupem: pewnego dnia Józek wyważył drzwi, trzymając na rękach malutką Natalkę, nie zdążyła ochronić siebie. ... Ziemię uprawiali od pokoleń, Halinka pragnęła zawsze pracować w wielkiej firmie, ale czego nie robi się z miłości. Józek, wywodził się z rodziny w której wszyscy ze sobą konkurowali, z niego natomiast drwili. Postawił sobie za cel, zostać najlepszym gospodarzem w okolicy. Halinka kochała, bardzo. Porzuciła marzenia, zaczęła pracować, tworzyć i budować z mężem rodzinne otoczenie. Zgrali się, lata upływały, wiele nieprzespanych nocy, handel, budowa, wyzwania życia codziennego i dzieci, które przyszły na świat i pokazały jak ogromną odpowiedzialnością jest założenie rodziny. Marzenie Józka ziściło się, gospodarstwo stało się jednym z lepiej prosperujących we wsi. Myśleli, że najgorszy start za nimi, aż do czerwca 2010 roku. Natura pokazała siłę i zakpiła z bezradności człowieka, w kilka minut wszystkie uprawy zrównała z ziemią. Zostali bez możliwości zarabiania na rodzinę, a sezon miał dopiero się zacząć. W domu zostały dzieci, byli zdruzgotani. Upływały tygodnie, z radosnego żartownisia, otwartego na ludzi, Józek stał się oschły i zamknął się w sobie. Natomiast Halinka przeżyła trudne dzieciństwo, przez które wybudowała w sobie determinację i siłę do walki pomimo towarzyszącego bólu. Józek zawsze uparty i dążący do udowadniania, że da radę, poddał się. Czas sprawił, że małżeństwo stało się fikcją, a miłość wcale nie najważniejsza. Józek stał się zgorzkniały i agresywny. Cała trójka zaczęła się go panicznie bać, ataki były coraz częstsze. Światło dnia i nocy robiło z niego wrak człowieka, który nie słuchał, nie liczył się ze słowami, myślał nieracjonalnie. Wpadł w sidła, które kilkanaście lat temu sam na siebie zastawił, ale z których można wyjść. W jaki sposób? Prosząc o pomoc innych, którzy są w życiu potrzebni stale, nie od czasu do czasu. Egoistyczny i narcystyczny Józek tego nie rozumiał, pomocy nie chciał. Wydawało mu się, że w tak nowoczesnym świecie, w którym ludzie głupieją od różnorodności i ilości usług poradzi sobie sam. Odwiedził kilkanaście banków i firm. Dodatkowo pod wpływem alkoholu wyprzedał bez wiedzy Haliny większość gospodarczego sprzętu. Pamiętam, jak w oknach co rusz widziałam samochody wywożące wszystko, byłam bezradna, bezsilna, za każdy mój bunt i krzyk dostawałam w twarz - mówi przez łzy, roztrzęsiona Halina. Przez łzy cieknące ciurkiem po policzkach, patrzyła jak jej Józek się stacza, zapomniał o niej i dzieciach. Franek często brał Natalkę na rączki i uciekał do pokoju, kiedy Józek pijany wpadał wyżyć swoją bezradność na Halinie. Szantażował, że jak nie podpisze, to zabije. Umowy były różne, raz bank, kolejny raz sprzedaż następnych rzeczy z podwórka. Nie dawała rady patrzeć jak Józek zaciąga pętle na szyję całej rodzinie. Wiedział, że ma silną kobietę u boku. Pomimo tego alkohol dawał mu siłę, której uważał że nikt się nie przeciwstawi. Cała rodzina odwróciła się od nich. Udawali, że nie widzą dramatu. Józek znikał na dłuższy czas, oznaczało to, że albo stara się o kolejne kredyty lub pije w swoim zaciszu. Pojawiał się kiedy chciał wyładować agresję, akty przemocy były coraz bardziej brutalne jednak pewnego dnia Halinka poczuła, że nie pozwoli traktować siebie jako worka treningowego na stres i nerwy. Pomyślała, że skoro Józek z silnego, zawziętego mężczyzny załamał się psychicznie, dlaczego ma z niej zrobić ruinę. Z jakiś powodów przeżycia nie złamały jej werwy i samozaparcia. Zaczęła odpierać ataki, jeden po drugim – 164 cm wzrostu, 59 kg wagi i prawie dwumetrowy Pudzian-Józek. Udaje się jej zaskoczyć męża, raz, drugi, kolejny i kolejny. Z dnia na dzień jej samozaparcie wzrasta, nie pozwoli - pomimo wszystko - zniszczyć życia swoim dzieciom. Zaciska zęby, walczy z Józkiem i zaczyna z małoletnim synem odbudowywać tunele foliowe, które zniszczył huragan. Sytuacja zaczyna nabierać barw, aż do dnia kiedy okazuje się, że nie mają czym uprawiać ziemi, bo sprzętu brak. Z banków zaczynają przychodzić pisma o kolejnych pożyczkach i kredytach, bo Józek wyspecjalizował się w podrabianiu podpisu i wtedy okazuje się, że nawet sprzedaż całego gospodarstwa wraz z domem nie pokryje długów jakie zaciągnął jej ,,kochany’’ Józek. Halina z synem zaczęli jeszcze ciężej pracować, aby miesięcznie do banków wpłacać prawie 10 tys. zł. Franek pomimo, że uwielbia się uczyć, zrezygnował na jakiś czas ze szkoły. W sercu poczuł, że to on jest jedynym mężczyzną w domu, który ma pod swoimi skrzydłami wesprzeć dwie kobiety. A Mamy przecież nie zawiedzie i postawił sobie za cel: wyciągnąć rodzinę z długów. Józek zmarł, zatrzymanie akcji serca, od jego śmierci mija prawie dwa lata. Dzieci pomimo wszystko tęsknią za Tatą, za normalnym życiem jakie mieli zanim huragan zniszczył im cały dobytek, a co najważniejsze zabrał ze sobą ojca, męża, syna. Właśnie nadszedł trudny czas – zima. Uprawa w tunelach skończyła się a w raz z nią handel i zarobek na spłatę długów których suma wynosi 450 tys. zł, odsetki rosną z każdym dniem. U Franka na policzkach łzy goryczy i smutku pojawiają się coraz częściej. Z przepracowania i bezsilności zaczyna słabnąć w nim nadzieja. * Imiona zostały zmienione, by zachować prywatność i anonimowość.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 23

D-
Darczyńcy - Szlachetna Paczka 2018
600 zł
GM
Genowefa Mazur
NA
Natalia
100 zł
AI
Robert pieprzycki
100 zł
ER
Eryk
50 zł
ŁU
Łukasz
50 zł
 
Dane ukryte
50 zł
PI
piotr
50 zł
Justyna Żelechowska
50 zł
AZ
50 zł
Zobacz więcej

Komentarze 2

 
2500 znaków
  • D-
    Darczyńcy - Szlachetna Paczka 2018

    Przesyłamy nasze wsparcie duchowe i materialne

    600 zł
  • GM
    Genowefa Mazur

    Dajmy szansę Halinie i jej dzieciom, z naszą pomocą wszystko mozna odmienić. Mocno wierzę, że tak się stanie.

    500 zł