Kochani...

długo udawało nam się grać na nosie przeznaczeniu. Według lekarzy zostało nam już teraz tylko kilka dni... Kocia białaczka zaatakowała Imbira w swój okrutny sposób - gwałtownie i zupełnie nieoczekiwanie. Imbir może ją pokonać, ale potrzebuje natychmiastowej transfuzji. Jakby nieszczęścia było mało, okazało się, że ma rzadko u kotów spotykaną grupę krwi B. A w ludzkim świecie to oznacza, że jego życie jest warte 900zł. Czas ucieka... Choroba z niego drwi...

Drwi okrutnie, bo przez epidemię koronawirusa straciłam pracę. Na dotychczasową diagnostykę i leki wydałam wszystkie oszczędności. Ludzki świat nie przewiduje ubezpieczeń zdrowotnych dla zwierząt, bo Imbir już dawno by takie miał! Jestem zmuszona prosić o pomoc, nie zdobędę sama takiej sumy...

Imbir poddaje się bez jednego miauknięcia wszystkim zabiegom. Od weterynarzy zbiera ochy i achy, bo nawet nie drgnął przy badaniu USG, jakby mówił "Walczcie o mnie! Ja się nie poddaję!" Nie mam przy nim odwagi nawet pomyśleć, że może tę walkę przegrać, bo ja już nie mam więcej pieniędzy! Pieniądze... Przeliczanie wartości życia na złotówki...

Proszę Was najmocniej o najdrobniejszą nawet kwotę...

UPDATE:

Udało się!!! Krew przetoczona, ostatni zastrzyk z pierwszej serii interferonu w sobotę (09.05). Wtedy też znów pobrana zostanie krew do badania.

Imbir powoli odzyskuje siły. Stracił sporo ciała i sterczą mu gnatki ;), ale apetyt mu znowu dopisuje i myślę, że szybko nadrobi straty.

Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy wsparli nas w tej nierównej walce! Nie zamykam jeszcze zrzutki, bo choroba Imbira jest podstępna - możliwe, że potrzebna będzie jeszcze jedna seria interferonu... Czekamy do soboty na wyniki badań.