Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie w kwestii rehabilitacji mojego konia - Rosy.

Rosa jest koniem młodym - niespełna czteroletnim, a w swoim życiu zaliczyła już: operację ścięgna zginacza głębokiego (jako półroczny koń), kucie ortopedyczne (półtora roku), ropień (od razu po rozkuciu), szycie dwudziestocentymetrowej dziury w boku (zaraz po ropniu, a jakże...), dwa podbicia i niemalże permanentną kulawiznę. Jak to się stało? Wypadki... Konik uderzył się w nogę i nabawił przykurczu - mimo reakcji i natychmiastowemu działaniu nie obeszło się bez operacji, to samo z resztą wypadki w stadzie - nie sądziłam że tak młody koń może nieść ze sobą tak duży bagaż doświadczeń.

Foto 1 i 2 - zdjecia nogi przed operacją

Pojawią się głosy: "skoro cię nie stać, sprzedaj ją!" jasne, tylko ze jedyne kto zechce ją kupić to handlarz na mięso, bo Rosa ma ogromne szanse stać się koniem nie pod siodło, a bardzo bym chciała by żyła bez bólu i mogła pracować z człowiekiem choćby ze względu na jej charakter. KAŻDY bez wyjątku kto ją poznaje twierdzi że jeszcze nigdy nie spotkał tak spokojnego, łagodnego i przyjaznego konia, zwłaszcza w jej wieku.

Stąd moja ogromna prośba o wsparcie naszej walki którą toczymy już od 3 lat dla jej zdrowia. Bo wiadomo: jak się polepszy to się... No właśnie. Mieliśmy już świetne efekty i niestety to operowane ścięgno gdzieś zawsze oberwało. A nieszczęścia chodzą parami, tfu! Stadami... I na chwilę obecną nie jestem w stanie udźwignąć finansowo kosztów jej leczenia.

Zbieram konkretnie na:

• konsultację weterynaryjną - 200 zł
• USG nogi - 240 zł,
• RTG - faktura jeszcze nie wystawiona
• powtórne USG za miesiąc
• kowal - 300 zł
• kolejne wizyty kontrolne weterynarza i kolejne kucia.

Na zdjęciach kolejno:aktualne USG ścięgien w obu nogach, aktualne RTG operowanej nogi, chillout na pastwisku - do tego chcę przede wszystkim dążyć :)