Hej wszystkim! 

Razem z chłopakiem 3 lata temu adoptowaliśmy kotka, który został porzucony w bardzo złym stanie. Miała kilka miesięcy, była wygłodzona i zarobaczona. Stworzyliśmy jej nowy dom, bardzo się zżyliśmy i nie wyobrażamy sobie teraz bez niej życia. 

Zosia od zawsze jest bardzo żywym kotkiem, nauczyliśmy ją aportować, spędza z nami zawsze czas na kanapie i uwielbia się przytulać. 

Niestety miesiąc temu, niespodziewanie dostała w nocy ataku padaczki. Zaniepokojeni, ponieważ to była pierwsza taka sytuacja, pojechaliśmy do kliniki weterynaryjnej gdzie zaczęliśmy poszukiwania przyczyny ataków. Kotka dostała leki na padaczkę, które jeszcze nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. 

Kilka dni temu pomimo przyjmowania leków miała 5 ataków w ciągu jednego dnia. 

Z każdym dniem obawiamy się kolejnego ataku, a każdy następny może zagrażać jej zdrowiu i życiu. 

Wykonaliśmy szereg badań krwi (wykluczyliśmy białaczkę, chorobę nerek, wątroby, cukrzycę), jednak na podstawie dotychczasowo wykonanych badań lekarze nie są w stanie powiedzieć nam co jest przyczyną nagłych ataków padaczki. 

Teraz kolejnym krokiem aby dowiedzieć się jaka jest przyczyna padaczki konieczne jest wykonanie specjalistycznych badań pod kątem neurologicznym takich jak: rezonans magnetyczny głowy oraz pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego. Niestety jest to bardzo kosztowne badanie, a wykonane dotychczas badania dosyć pochłonęły nasz budżet.

Nie możemy patrzeć na cierpienie naszego członka rodziny, dlatego zwracamy się o pomoc w uzbieraniu 3.000 zł(taki jest koszt wykonania rezonansu wraz z pobraniem płynu). Dzięki temu uda nam się dowiedzieć co jest przyczyną ataków i jak najszybciej doprowadzić do tego aby nasza kotka znowu była zdrowa. 

W imieniu naszej kotki Zosi prosimy o pomoc!