DLA MAMY
DLA MAMY
Nasi użytkownicy założyli 1 226 309 zrzutek i zebrali 1 348 433 468 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kochani, Maryś, nasza Mama, Żona, Przyjaciółka, ukochana Babcia zachorowała. Przeciwnik jest podstępny, pojawił się nagle, wytaczając od razu potężne działa. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc, bo nie ma dla nas nic ważniejszego, niż jak najszybszy powrót Marysi do zdrowia i do domu.
Mama, Maryś, Mamuś, Mary, znana najszerzej jako Marysia. Nasza Mama. Nasza skała, nasz dom, nasze serce, opiekunka, przewodniczka, najlepsza, najczulsza... MAMA. Zarówno my, jak i jej wnuki najczęściej mówimy po prostu Maryś, pasuje idealnie, zdecydowanie lepiej niż Babcia, bo mimo 68 lat nadal jest szaloną dziewczyną, z milionem pomysłów na minutę, ciągle w ruchu, ba... w biegu, wciąż odkrywająca, poszukująca i ciekawa, otwarta, czuwająca nad nami, ufająca, obecna mimo wszelkich odległości i niedogodności, śmigająca po FB, WhatsApp, zafascynowana światem, sztuką, muzyką (nie pogardzi dobry beatem), wiecznie głodna dobrego kina i koncertów, pasjonatka winyli, zakochana w Rembrandcie fanka Procol Harum, Arethy Franklin, Niny Simone i Natalii Przybysz, bywalczyni koncertów skrajnie różnych gatunków muzycznych, Ukochana Matka-Wariatka, Babcia śmigająca na łyżwach, hulajnodze, komentująca rowerowe slalomy Krzysia, najlepiej i najskuteczniej tuląca do snu najmłodszą wnuczkę Stefcię, najwierniejsza fanka komiksów i kompozycji muzycznych najstarszego Kacpra. Mogłabym tak długo wyliczać, opisywać, przytaczać najpiękniejsze wspomnienia... Ale...
Mama Mary zachorowała. Nagle. Wyjechała w październiku do Niemiec,
" na 2 tygodnie". Taki był plan... Ten rok śmieje się z naszych planów szyderczo... Tam zastała ją druzgocąca dla nas wszystkich diagnoza - chłoniak grudkowy w III stadium. Mama zawsze dbała o zdrowie, kondycję, dietę, ruch, robiła wszystkie zalecane badania kontrolne, jest od lat pod kontrolą kardiologów i neurochirurgów, ze względu na problemy z sercem i kręgosłupem. Ale ta diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Żadnych jednoznacznych objawów. Przypadkowe wykrycie, podczas usuwania zmiany w okolicach szczęki. Histopatologia nie pozostawiła złudzeń. Pandemia, dylematy, czy wracać do najbliższych, do Polski, czy diagnozować i leczyć się tam, gdzie mimo równie trudnej sytuacji epidemiologicznej jednak wszystko "działa jak należy", a w Kolonii/Bonn, gdzie przebywa u przyjaciół znajduje się najlepsze Centrum Leczenia Chłoniaków w Europie. To nie był łatwy wybór. To był dramat, dla niej i dla nas. Bezsilność, brak możliwości bezpiecznego wyjazdu i pobytu, bez narażania jej na ryzyko infekcji. Moja siostra i ja mamy malutkie dzieci, które przeżywają już to, że nagle nie ma Babci, która miała zaraz wrócić. Nie możemy też "zniknąć" na kilka tygodni. Nie możemy być z nią, trzymać za rękę, pocieszyć, przytulić, zabrać na spacer. Wszyscy wiemy, jak ogromną rolę w procesie leczenia onkologicznego odgrywa wsparcie najbliższych, możliwość celebrowania "codzienności", kontaktów z tymi, których kochamy. Po wielu godzinach rozmów, narad, rozważenia wszystkich za i przeciw Mama podjęła decyzję o rozpoczęciu leczenia w Niemczech, bez możliwości powrotu w najbliższym czasie do Polski - ze względu na ryzyko związane z podróżami i kontaktem z tymi, których kocha najbardziej, ale... COVID 19 jest bezlitosny i to właśnie jej ukochane wnuki stanowią potencjalne "zagrożenie" dla jej osłabionego nowotworem i rozpoczynającą się lada dzień chemioterapią organizmu. Kochani, Mama ma ubezpieczenie w Niemczech i mimo blisko 25 lat pracy tam skromną emeryturę. Lada dzień poleci do niej jej mąż, aby wspierać ją w trudach związanych z chemią i zaplanowanym na dalszych etapach leczeniem (radioterapia lub/i immunoterapia). Obecnie Mama, dzięki uprzejmości przyjaciół przebywa w ich domach - zmieniając miejsce co kilka tygodni, by dać też odetchnąć i zdjąć ciężar z tych, którzy z takim zaangażowaniem zdecydowali się jej pomóc. Czy taka sytuacja będzie sprzyjać jej zdrowieniu? Czy intymność, tak potrzebna w walce z uciążliwymi skutkami ubocznymi chemioterapii będzie możliwa? Mimo ogromu wdzięczności, jaki kierujemy do naszych wspólnych przyjaciół, którzy tak troskliwie opiekują się nią już teraz, chcielibyśmy dać Mamie możliwość pobytu w warunkach jako takiej niezależności. Wynajem mieszkania, koszty utrzymania, przeloty bliskich (jak już będą możliwe) koszty dojazdów, specjalna żywność, suplementacja, pielęgnacja podczas chemioterapii to koszty znacznie przewyższające nasze możliwości. Ubezpieczenie Mamy nie pokryje wszystkiego, zapewni refundowane przez niemiecką kasę chorych terapie, które Mama zacznie lada dzień. Wszyscy wiemy, jak długo trwałoby w obecnej sytuacji przyjęcie na dobry oddział onkologiczny w Polsce. Dlatego, mimo ogromnej tęsknoty i głosu serca, które krzyczy "chcemy być blisko, wspierać i pomagać", rozsądek mówi " wytrzymamy tę rozłąkę, bo leczenie tam jest pewniejsze, lepiej zorganizowane, refundowane, szybkie i dobrze zorganizowane mimo pandemii".
Zwracamy się do Was o wsparcie finansowe, aby ostatnim zmartwieniem Mamy było to, czy może zapłacić za czynsz wynajmu mieszkania, kupić dobrej jakości nutridrinki czy opłacić dojazdy, opatrunki, leki czy środki wspomagające czas chemioterapii i dalszych etapów leczenia.
Kiedy naszym najbliższym dzieje się krzywda, najgorsza i najtrudniejsza do zniesienia jest bezsilność. Tak czuliśmy się przez ostatnie tygodnie. Video-rozmowy, paczki, w których oprócz ubrań i książek (Mama wyjechała z 1 malutką walizką, miała przecież zaraz wrócić) znalazły się rysunki od wnuków, zdjęcia, słowa otuchy i wsparcia. Nasi znajomi i przyjaciele z Niemiec są niesamowici, starają się pomóc, jak tylko mogą, ale nie chcemy ich obciążać. Wiemy, że wszyscy troszczą się o bezpieczeństwo i zdrowie najbliższych, szczególnie teraz, kiedy żyjemy w poczuciu zagrożenia i staramy się ograniczać kontakty. Prosimy Was o wsparcie. Niezależnie od wpłaconej kwoty, za każde będziemy wdzięczni. Cała nasza rodzina od lat wspiera zrzutki i akcje charytatywne, regularnie, kierując się potrzebą serca.Wierzymy, że dobro wraca. Tęsknimy za Mary niewiarygodnie. O ile my, dorośli jesteśmy w stanie racjonalnie wytłumaczyć sobie i zrozumieć jej nieobecność, jej wnuki, a nasze dzieci cierpią z powodu tej rozłąki w sposób trudny do opisania. Każda kwota pomoże Marysi w procesie terapii, zdrowienia i tak niezbędnego w tym czasie spokoju i pewności, że jest bezpieczna pod względem finansowym. W imieniu Stefci, Krzysia, Kacpra, mojej siostry Natalki, męża naszej Mamy Macieja oraz moim własnym proszę Was o wsparcie. Nasza Mary musi wyzdrowieć. To najbardziej dzielna i waleczna kobieta jaką znam, ale w tej walce potrzebuje pomocnej dłoni. Z góry dziękuję za Waszą uwagę, każde słowo, gest i wpłatę na ten najważniejszy dla nas cel. Maryś, kochamy Cię najmocniej i wierzymy, że już niedługo się spotkamy w lepszych, bezpieczniejszych i zdrowszych okolicznościach.
Dziękuję
Olga
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki za Marysię i sciskam mocno
Sławków trzyma kciukasy!!!!! MOCNO !!!!!!!
Jesteście bardzo dzielne dziewczyny, a Mary najbardziej! Trzymam mocno kciuki za lepszą przyszłość :)