Nigdy nie myślałam, że będę w takim dołku i sama założę zrzutkę. Jestem zdołowana, sama nie wiem co robić. Mój mąż jakieś dwa lata temu popełnił głupotę, przez co teraz ma masę problemów. Wpadł w złe towarzystwo, parę osób się na niego wypięło. Później policja, sąd, kary pieniężne. W międzyczasie poważnie zachorował. Jest po trzech zatorowościach płucnych, zakrzepicach, jego noga jest w okropnym stanie, ponieważ wyszło mu owrzodzenie żylne po zakrzepicy.. By po spłacać długi wyjechał do Holandii. Mamy ich z 30 tysięcy. Do tej pory wszystkie raty płaciliśmy. No prawie.. Poza jedną, której nie chcieli nam rozłożyć na raty. Było to niecałe 10 tysięcy. Dzisiaj od momentu kiedy odebrałam pismo, nie mogę się uspokoić, ciągle płaczę. Nie wiem co ze sobą zrobić. Jeśli nie spłacimy długu w ciągu 7 dni, zabiorą nam samochód - jedyne co mamy, 12 letni samochód, którym jeździmy z córkami na zakupy, do szkoły..a wkrótce do przedszkola. Wiem, że jest masa chorych dzieci, które pilnie potrzebują pieniędzy na leczenie, że jest wiele więcej osób bardziej potrzebujących niż my. Jednak jeśli ktoś chciałby i nam pomóc z całego serca dziękuję...