Cudem usłyszeliśmy jego słabiutki głosik. Maleńki, ślepy, odwodniony, głodny, chory, ma tylko 7 dni. Leżał koło swojej martwej mamy i czekał na ratunek. Rozpoczęliśmy poszukiwania reszty jeżyków, ale nie znaleźliśmy żadnego z jego rodzeństwa. Nie wiemy co się stało. Czy matka nie wytrzymała porodu, a może drapieżniki zabił resztę miotu. Malutki Wojtuś ma głęboką ranę koło uszka. Lekarz weterynarii wyjął z niej całą masę much i larw. Została oczyszczona i zdezynfekowana. Maluszek musi mieć codziennie robione zastrzyki i kroplówki. Musi być także karmiony specjalnymi odżywkami i mlekiem. Z uwagi na to, że jest maleńki - dostaje jeść co dwie godziny. Koszt odżywek, mleka i dalszych wizyt jest ogromny. Maluch jest pod profesjonalną opieką wykwalifikowanej osoby zajmującej się ratowaniem jeży. Prosimy o środki dzięki którym będziemy mogli uratować malucha, zakupić mleko, opłacić jego leczenie ❣️