Chcę pójść z koleżanką na kawę. Zbieram na adwokata
Chcę pójść z koleżanką na kawę. Zbieram na adwokata
Nasi użytkownicy założyli 1 224 697 zrzutek i zebrali 1 344 619 717 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Właśnie tak. Chcę pójść z koleżanką do kawiarni na wileńskiej starówce. Sęk w tym, że koleżanka jest Kamerunką, która od 9 miesięcy przebywa w zamkniętym ośrodku dla uchodźców (mówiąc wprost: w więzieniu) i nie wie, kiedy z niego wyjdzie. Litwa to piękne państwo, ale moja koleżanka widzi tylko drut kolczasty, ogrodzenie i strażników z bronią. Nie ma szans, by wyskoczyć na kawę i ciasto. W lipcu Cesar (bo tak ma na imię) ładnie poprosiła Litwę o azyl, a Litwa zrobiła psikusa i - ta dam! - zamknęła ją, podobnie jak 4100 osób, które w ubiegłym roku nielegalnie przekroczyły granicę białorusko-litewską. Nie może wyjść do sklepu, nie może pracować, nie może się dowiedzieć, jak długo jeszcze będzie uwięziona.
Bo widzicie, teoretycznie migranci mają prawo do prawników zatrudnionych przez litewski Departament Migracji. Ale to fikcja. Cesar jest w więzieniu od 9 miesięcy. Swojego adwokata nie widziała na oczy.
Niestety na Litwie nie ma prawników, którzy pro bono pomagaliby TYM uchodźcom. Tym z Kameru, z Iraku, Syrii, Konga. Tym, którzy przyszli z Białorusi. Cesar nie ma pieniędzy, by zapłacić za prywatne usługi prawne (ich stawka to od 80 do 120 euro za godzinę). Ona po prostu czeka i robi swoje (o tym, co robi, przeczytacie niżej). A ja postanowiłam coś zrobić, by jej pomóc.
Ale może parę słów wyjaśnienia.
Jestem dziennikarką, zacytuję swój własny reportaż, żeby wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi (link do całego tekstu będzie niżej).
"Litwa opowiedziała się za demokratyzacją Białorusi, wybory uznające Aleksandra Łukaszenkę za prezydenta uznała za sfałszowane i wprowadziła najcięższe ze wszystkich krajów Unii Europejskiej sankcje dla białoruskiego reżimu. Odpowiedzią Łukaszenki były słynne słowa: „Zaleję Europę migrantami".
Migranci opowiadają: „Raptem wszyscy zaczęli mówić o tym, że pojawiła się nowa droga do Europy – przez Białoruś. Informacja rozchodziła się pocztą pantoflową, w sieciach społecznościowych był to temat numer 1. Zdobyć turystyczną wizę i przylecieć na Białoruś stało się raptem bajecznie łatwo. Trzeba było tylko zapłacić".
fot. Bartosz Frątczak
Z Mińska, stolicy Białorusi, migranci taksówkami i busami podjeżdżali w okolice granicy z Litwą i dalej szli na piechotę. Do początku sierpnia litewska straż graniczna zatrzymała 4100 osób. To liczba symbol, bo potem granice zostały zamknięte. Wszyscy ci, którym udaje się teraz przedostać na Litwę, są przez straż graniczną z powrotem wypychani na Białoruś.
4100 ludzi jednak zostało. Dla państwa, które ma 2,8 miliona mieszkańców, okazali się problemem. Coś trzeba było z tymi ludźmi zrobić, gdzieś ich wszystkich spać położyć, czymś nakarmić. Na chybcika zaczęły powstawać strzeżone ośrodki tymczasowe. Niektórzy migranci trafili do budynków strażnic straży granicznej, do garażów, piwnic, inni do namiotów rozbitych na pośpiesznie ogrodzonym terenie".
(Cały tekst: "Migranci na Litwie: kiedy mnie bili, bałem się, że umrę w kraju, gdzie nikt mnie nie zna")
fot. Bartosz Frątczak
Cesar jest jedną z tych osób. Najpierw zamknięto ją w starej opuszczonej szkole we wsi Verebiejai, niedaleko miasta Alytus. W niektórych klasach na tablicy były jeszcze napisy kredą, na podłodze porozrzucane zeszyty i dzienniki nauczycielskie, zbite próbówki w pracowni chemicznej. Mówię wam: można było tam kręcić horrory lub filmy o Czarnobylu bez dodatkowej scenografii.
To był sierpień 2021 roku. Przyjechałam tam jako dziennikarka. Czekałam za ogrodzeniem, aż strażnicy wpuszczą mnie do środka.
Cesar zauważyłam od razu. Akurat przyjechali tam wolontariusze z organizacji pozarządowej, którzy nie weszli na teren ośrodka, tylko przerzucali rzeczy przez ogrodzenie. Kobiety się pobiły, każdy walczył o przetrwanie. Cesar była osobą, która próbowała nad tym zapanować. Miała okulary na nosie, miała notes, świetnie mówiła po angielsku i starała się pomóc obu stronom: tej przerzucającej i tej, której przerzucano.
Zrobiła listę potrzeb, listę tych latających nad ogrodzeniem darów. Próbowała uspokoić tłum. To wymagało odwagi i było po prostu imponujące.
fot. Bartosz Frątczak
Ona po prostu miała ten gen. Gen dbania o innych. W Kamerunie studiowała pielęgniarstwo. Brała aktywny udział w pokojowych protestach, które były krwawo tłumione. Pracowała w szpitalu, gdzie opatrywała ludzi poturbowanych po protestach. Zaczęto grozić jej, jej rodzinie. Zdjęcia, które pokazywała w swoim telefonie w pewnym sensie przygotowały mnie na to, co teraz dociera do nas z Ukrainy. Na obrazy wojny. Oglądałam je przez rzęsy, żeby widzieć jak najmniej tych masowych grobów, tych poćwiartowanych ciał, tych dzieci, tych kończyn, krwi, mogił. Cezar mrużyć oczu nie musiała. Ona była z tym widokiem oswojona.
Spędziłyśmy razem dużo czasu. Nieraz, kiedy przyjeżdżałam, jej koleżanki mówiły: „Teraz nie wchodź, ona odmawia różaniec”. Dużo się modliła. Kiedy przeniesiono ją do strażnicy straży granicznej na Wileńszczyźnie, odwiedziłam ją z siostrą zakonną. Ta z kolei załatwiła księdza. Dla Cesar to wiele znaczyło, jest katoliczką. W nowym ośrodku tymczasowym mieszkała z 19 innymi dziewczynami z Afryki. Kiedy zapytałam, czego potrzebuje, zapytała każdą z nich o potrzeby. Nie chciała niczego wyłącznie dla siebie. Poprosiła o majtki na zmianę, biustonosze, legginsy i chili - dla wszystkich.
Od kilku miesięcy jest zamknięta w Miednikach, tam spędziła zimę. Mieszka w niebieskim kontenerze, w sektorze D.
Cały czas utrzymujemy regularny kontakt. Czasem pisze: "Co robić, strażnik pobił moją koleżankę? Ma ślady na ciele..." Czasem: "Jest tu taka dziewczyna, której zmarł ojciec i ona ciągle płacze. Zastanawiam się, jak można jej pomóc". Jakiś czas temu zapytała mnie, czy znam kogoś, kto mógłby do ośrodka przesłać markery i zeszyty, bo zaczęła uczyć języka angielskiego.
Kiedy Sienos Grupe (litewska Grupa Granica, do której należę) wysłała jej karton zeszytów, mazaków, piórników, zadzwonił do mnie pracownik socjalny z ośrodka: "Zazwyczaj migrantom wysyła się jedzenie i ubranie. Skąd pomysł na taką dziwną paczkę?" Od Cesar, która myśli o innych.
Jest więc uchodźczynią, pielęgniarką, przyjaciółką, nauczycielką. Ma dwie grupy uczennic - w sumie 20 dziewcząt. Uczy angielskiego przez 4 godziny dziennie, od poniedziałku do piątku. Napisała mi niedawno: "Przyjmuję tylko te osoby, które naprawdę chcą się uczyć. Mam więc uczennice, które się starają i robią postępy!" Oczywiście Cesar prowadzi te zajęcia w ramach wolontariatu. Bo tak trzeba. Bo ma ten gen.
I tak od miesięcy robi swoje, cały czas nie wiedząc, co ją czeka.
Ja w kwietniu mam urodziny (nie powiem, kiedy dokładnie, bo nie o to tu chodzi). Uświadomiłam sobie, że najlepszym prezentem dla mnie byłaby możliwość zaproszenia Cesar na kawę do pięknej kawiarni z widokiem na wileńskie Stare Miasto. Urodziłam się w Wilnie, tu mieszkam, lubię to miasto bardzo. Cesar była pierwszą uchodźczynią, z którą nawiązałam bliższy kontakt. Jest dla mnie ważna.
A ona cały czas jest zamknięta. I dlatego zbieram na adwokata dla niej. Mam już świetnego prawnika, który wstępnie zgodził się wziąć jej sprawę. A Was - zamiast urodzinowego kwiatka - proszę o wpłaty, nawet najskromniejsze.
Jeśli uda mi się zebrać więcej, niż trzeba - razem z Cesar zdecydujemy, na co pójdą te pieniądze. Jeśli nie uda się zebrać potrzebnej kwoty - cóż, trudno, tak bywa... Może po prostu kupimy wtedy coś miłego dla dziewcząt z sektora D?!
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat tego, jak Litwa traktuje osoby ubiegające się o azyl, poczytajcie:
https://oko.press/gaz-lzawiacy-i-razenie-pradem-jak-litewskie-sluzby/
https://oko.press/litwa-zamknela-w-osrodkach-4-tys-uchodzcow-nigdy-nie-widzialam-ludzi-w-tak-ponizajacych-warunkach/
https://www.lrt.lt/en/news-in-english/19/1610208/cold-water-and-3-square-metres-of-space-what-s-life-like-in-
https://www.lrt.lt/en/news-in-english/19/1515856/migrants-kept-in-inhuman-and-degrading-conditions-in-lithuania-says-watchdog
https://www.gofundme.com/f/stopdetentionlithuania?fbclid=IwAR1xDUglFnmyELuYlv7A7jGvleokb8FOgeWezVHbYb_gDb7JaFjglojs1aM
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Ewa dziękujemy pięknie z Patrycja za Twoja niesamowita prace i przesyłamy lekko spóźnimy prezent urodzinowy! Oby kawa jak najszybciej się udała.
Podziwiam Twoje działania, trzymam kciuki!
Musi się udać!
Wierzę że pójdziecie na kawę !!
Wpłata symboliczna niestety
Przekaż proszę serdeczne pozdrowienia koleżance Cezar i uściskaj ją ode mnie krzepiąco.