Nigdy nie sądziłam, że zaledwie pół roku po stracie mojej ukochanej kotki Maji (chorowała na chłonkobrzusze - chłonka zbierała się w jamie brzusznej). Będę musiała mierzyć się z bardzo niebezpieczną chorobą u moich dwóch kotek, jaką jest FIP - zapalenie otrzewnej. Brownie to maleństwo u której zmutowany koronawirus zaatakował lewe oczko. Pakiet badań m.in. konsultacje okulistyczne, badania krwi (elektroforeza białek, stosunek globulin do albumin, SAA, biochemia, morfologia) oraz USG jamy brzusznej pozwoliły na postawienie diagnozy jaką jest FIP okulistyczny. Brownie potrzebuje drogich leków i cyklicznych konsultacji weterynaryjnych, aby w pełni wyzdrowieć. Od dwóch tygodni przyjmuje leki a stan jej oczka uległ znaczącej poprawie. Zaledwie 14 dni od diagnozy Brownie, dowiedziałam się, że u mojej drugiej najukochańszej kotki Coco została wykryta ta niebezpieczna choroba, która ujawniła się w postaci wysiękowej. Cocusia gorączkuje, straciła apetyt, a w jej jamie brzusznej zbiera się płyn. Na narządach pojawiły się ziarniniaki. Czekamy na wyniki krwi ale objawy nie pozostawiają złudzeń. Coco wiele w swoim życiu przeszła. Jako maleństwo uniknęła śmierci wygrywając z panleukopenią. Jestem załamana. Terapia drogimi lekami ma trwać po 84 dni zarówno u Brownie jak i u Coco. Do tego dochodzą badania krwi, usg, konsultacje weterynaryjne, leki przeciwzapalne i zbijające gorączkę, kroplówki i suplementy. Potrzebuję Waszej pomocy i wsparcia, liczy się każda złotówka. Pomóżcie nam wygrać z Fipem! :(