Witam. Bardzo źle się czuje prosząc o pomoc bo zawsze staram się być samodzielna zwłaszcza w stosunku do opieki nad moimi pupilami. Jednak tym razem boje się że nie dam rady. Od września trzyma się nas ogromny pech. Najpierw Figa miała wypadek i zrobiła sobie ranę na pół nogi. 5 miesięcy walczyliśmy żeby ją zagoić i powrócić do sprawności, wiele osób nie dawało nam szans na powrót do pełnej sprawności a niektórzy nawet sądzili że przy takiej ranie skończy się to eutanazją. Figa jest dzielna nie raz to udowadniała! We wszystkich aptekach w okolicy mnie znają, kupowałam hurtowe ilości opatrunków strzykawek i igieł. Udało się Figa nie dostała zakażenia ani dzikiego mięsa, nadal walczymy z zniekształconym kopytem i uelastycznieniem blizny, ale dostałyśmy zielone światło na powrót do pracy. Nacieszyliśmy się tym aż dwa tygodnie, dostałam telefon ze stajni że Figa ma zamknięte oko i mocno jej łzawi nie daje się tam dotknąć. Szybko została ściągnięte Pani weterynarz dostałyśmy krople. Oko się pogarszało, zamknęła się źrenica, znowu weterynarz kolejne krople i zastrzyki (najgorsze co może byc dla Figi). Oko się ustabilizowało, tylko ciągle kolor żółty został i źrenica mało reagowała na światło. Po 3 tyg od infekcji pierwszego oka znowu telefon Figa zamknęła drugie oko nic nie widzi. Wtedy zaczął się już dramat, ona była przerażona leki nie działały oczy się pogarszały. Ściągnęliśmy po wielu przebojach okulistę, zrobiliśmy badania, zostało potwierdzone że Figa prawie nic nie widzi i jest źle. Diagnoza która usłyszałyśmy: "Przewlekłe zapalenie błony naczyniowej ( uveitis ) , odwarstwienie siatkówki , zwyrodnienie ciała szklistego , częściowa niedrożność kanału nosowo - łzowego prawego i lewego" . Zalecenie jak najszybciej do kliniki na operację. Dostałyśmy kolejne krople i zastrzyki żeby jak najbardziej wyciszyć zapalenie w oczach do czasu operacji. Przez tydzień przyjeżdżał do nas codziennie weterynarz podawać zastrzyki dożylne, 30 marca został założony wenflon, bo Figa ma naprawdę dosyć codziennego kłucia szyi. W między czasie Figa zaczęła się przystosowywać do nowego życia, radzi sobie naprawdę dobrze. Często aż ciężko uwierzyć że nie widzi, chociaż jeszcze potrzbuje czasu i niektóre sytuacje ja stresują, ale radzi sobie CHCE ŻYĆ!. Mówiłam że jest dzielna! Operacja jest konieczna bo zapelenie będzie wracać i będzie boleć, pozostawienie jej w takim stanie byłoby znęcaniem się nad turbokucem. Kocham ją nad życie i chce żeby miała szczęśliwe życie jak najdłużej. Ona oddała mi całe serce, teraz ja muszę poprawić jej komfort życia. Staram się nazbierać jak najwięcej pracuje po 12 h, sprzedaje część sprzętu, jednak boje się że to będzie za mało. Cały czas musimy dokupywać leki, co jakiś czas musi obejrzeć ja weterynarz a ja mam też inne zwierzęta którym muszę również zapewnić pewna opiekę. Sama wizyta okulistyczna z dojazdem kosztowała 1750 zł. Nawet nie jestem w stanie zliczyć wydatków na weterynarza od września . Operacja ma sie odbyć 12 kwietnia, 4 kwietnia mam konsultacje telefoniczna z chirurgiem będę widziała jaki dokładnie zabieg nas czeka (jest kilka opcji) koszt szacowany na ten moment to ok 10tys. Figa nie będzie już nigdy widziała, może uda się uratować częściowo lepsze oko o ile od czasu wizyty okulistycznej do zabiegu nie będzie pogorszenia (tu i tak o rodzaju zabiegi decyduje chirurg), ale to będzie raczej widzenie na zasadzie światło-cień. Nie liczę że uzbieramy całą kwotę ale może chociaż część na bieżące wydatki :/. Każda złotówka to nadzieja !

Dziękuję Wszystkim którzy przeczytali, udostępnili lub przekazali chociaż symboliczną złotówkę. I proszę trzymajcie kciuki za turbokuca w końcu musi być DOBRZE

Ps. Wszelkie zdjęcia z USG, opisy, rachunki mogę udostępnić na priv wysłać. Zrzutkę robię pierwszy raz w życiu i jeszcze nie wszystko umiem.