Witam.

Nie sądziłem, że będę zmuszony kiedykolwiek używać zrzutki, tym bardziej w takim celu.

Nasz kot postanowił, że tak powiem się poszwędać. Udało nam się go znaleźć po ponad tygodniu. Pani, której mąż go znalazł, zaniosła go do weterynarza, który stwierdził, złamanie miednicy oraz stawu skokowego w tylnej łapce, potrącił go samochód. Operacja jest droga (Ponad 1200zł + leki), bez niej kot może wrócić do normalności, lecz może mieć później problemy, których wolelibyśmy mu oszczędzić. Zrzutka ustawiona dwa tygodnie, lecz mamy nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy będą chcieli pomóc zwierzakowi wrócić do normalności i uzbieramy kwotę wcześniej. Traktujemy go jak członka rodziny, a nie typowe zwierzę, które można zamienić na inne, dlatego staramy się mu w jakiś sposób pomóc, lecz nas na to nie stać. Niestety, na razie musimy trzymać go w klatce, by się nie poruszał i nie poprzestawiał sobie, tego co nastawił mu weterynarz.

Zrzutka ustawiona, na 2000zl z powodu, że nie wiemy czy później nie dojdą jakieś dodatkowe koszta. Serdecznie dziękuję za jakąkolwiek pomoc dla naszego przyjaciela w potrzebie. Reszta, która zostanie z leczenia zostanie przekazana dalej dla innych zwierząt w potrzebie. Każda złotówka nie pójdzie na zmarnowanie.

Pozdrawiam

(Weterynarz pomylił się na dokumencie co do płci, Właściciel został zamazany z powodu RODO, podane są dane Pani, która zaniosła go do weterynarza. Nie chcę też męczyć kota by zrobić mu zdjęcie złamania biodra)