Właśnie dostala 9/84 zastrzykow... Dzis byla strasznie yyy.. zla lekko mowiac... Gdyby Wena mogla, to zwyzywalaby nas od najgorszych. Ale chyba wie, ze to wszystko dla jej dobra, bo jak Pan ja trzymal to lekko go zabkami ugryzla zeby pokazac swoje niezadowolenie....a darla sie w nieboglosy, jakby ktos ja obdzieral ze skory. Minute pozniej juz latala i zjadla po raz 10 dzisiejszego dnia.

 Jeszcze kilka dni temu nie wierzylam, ze cokolwiek z jej objawow moga sie cofnac... naprawde nie wierzylam w to... A patrzac teraz jak budzi nas rozwalajac drapak i skaczac po calym domu(mimo dalszego lekkiego niedowladu) zbieraja mi sie łzy szczescia. Jak taka mala istotka walczy i pokazuje nam kazdego dnia, ze bedzie tylko lepiej to az brakuje slow.

Dziekujemy za każde wsparcie i liczymy na kazda najmniejsza pomoc.

P.S: Pani musiala wygolic mi boczki, zeby podawac lek, bo przez te cholerne klaczki, raz juz jej sie wylalo i biedna poplakala sie z nerwow, bo zmarnowala dawke. Ale wlosy odrosna a ja i tak jestem Piekna!