14 lutego. Dobrze znasz tą datę. Tak zwane święto zakochanych... Kochać można każdego, nie tylko swoją partnerkę lub partnera ale również zwierzęta. Ba, można.. nawet trzeba. Tego dnia, zjawił się pod naszym ogrodzeniem. Nie mogłam go zostawic na mrozie na pewną śmierć. Wpuściłam do domu, ogrzałam, napoiłam i nakarmilam, oraz dałam dużo miłości.

Chłopak zadbany ale bez chipa, niewykastrowany... Pomimo szukałam właściciela lecz on się nie znalazł. Z każdym dniem kochałam go coraz bardziej tak jak 4 moich dzieci, psio kocich dzieci. Maniek i Klusek (pieski) Adrian i Śnieżka. Mańka przygarnęłam z okolic byłej pracy. Prawdopodobnie wyrzucony. Pomimo braku środków przygarnęłam. Przygarnięcie go spowodowało wyrzuceniem mnie i mojego chłopaka z wynajmowanego mieszkania. Daliśmy radę, znaleźliśmy dom z podwórkiem dla niego by miał gdzie biegać tak jak i mój drugi piesek Klusek, uratowany z Łańcucha. Adrian to kotek który był wzięty praktycznie z tego samego miejsca co Maniek, ktoś go podrzucił pani która miała już takich 10. Wszystkie podrzucone. Postanowiłam się nim zaopiekować i odciążyc tą wspaniałą kobietę. No i jeszcze Śnieżka, kompletna dzikuska którą łapaliśmy do mieszkania w zimie przy sporych mrozach. Oswoiłam i wykastrowałam w ostatniej chwili. Płyn w brzuszku, prawdopodobnie jutra by dla niej nie było. W ostatniej chwili uratowana...

Historie moich dzieci znasz teraz czas na bohatera zrzutki.

Henryk, Henio... Młody, zdrowy, energiczny Henio <3

Dzisiaj miał zabieg kastracji, nowy domek znaleziony pełen miłości... Niestety, nie doczekał go. Zmarł dzisiaj na moich rękach.

Dlaczego? Po to założyłam zbiórkę by się dowiedzieć. Prawdopodobnie a raczej napewno błąd weterynarza który wydał mi go jeszcze niezdatnego do samodzielnego chodzenia. Zapewniał że niedługo dojdzie do siebie, zaufałam choć nie powinnam i teraz obwiniam się za to że wogole go tam oddałam... Krwotok z odbytu, już nie zdązylam nic zrobić. Życia mu nie zwrócę ale mogę sprawic że ten człowiek nie zrobi już krzywdy żadnemu zwierzęciu.

Ten rok jest dla mnie strasznie ciężko pod względem finansowym. Pracowałam ale mój pracodawca pomimo tego stwierdził że nie wypłaci mi pieniedzy. Pomimo to jakoś dawalam radę, priorytetem było to żeby dzieci miały co jeść a przy takiej gromadce koszty były spore. Ja mogłam jeść chleb z masłem ale dzieci musiały być nakarmione. Powoli wychodzę na prostą, podjęłam nową pracę ale wypłata dopiero za jakiś czas no i jeszcze teraz ta sekcja która jest niezbędna do wytoczenia tej osobie sprawy na którą nie mam kompletnie pieniędzy. Dlatego proszę Cię, pomóż mi ocalic kolejne zwierzęta przed tym człowiekiem... Zrób to dla Henia