Wirginia to moja ukochana kotka, którą adoptowałam w grudniu 2020 roku. Od tamtej pory spędziłam z nią wiele pięknych chwil, zapewniałam jej najlepszą opiekę, a ona okazywała mi miłość i wsparcie. Niestety, dwa tygodnie temu zauważyłam zmiany w oku Wirginii i nie zwlekając odwiedziłam weterynarza. Okazało się, że Wirginia ma wysoką gorączkę, a morfologia i usg wskazywały na FIP. Kroplówka i leki przeciwgorączkowe pomogły tylko na chwilę; 28. czerwca otrzymałam potwierdzenie FIP po biopsji i badaniach.

Aktualne wyniki badań są kiepskie, malutka ma poważną anemię i utrzymującą się gorączkę. Ma niecały rok, 15. lipca będzie obchodzić urodziny i może nie przeżyć do tego czasu, jeśli nie rozpoczniemy leczenia.

Koszty leczenia są bardzo wysokie i przerastają moje możliwości - lek na FIP kosztuje od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, ważne są też wizyty u weterynarza i regularne badania.

Trudno jest patrzeć na pogarszający się stan Wirginii, która jeszcze miesiąc temu była radosną kotką. Pęka mi serce, gdy widzę, jak z energicznej istoty staje się coraz chudszym maleństwem. Nie ma siły na zabawę swoimi ulubionymi zabawkami, przez większość dnia leży i jest bardzo osłabiona. Mam nadzieję, że leczenie przyniesie skutki, a Wirginia znów będzie rozrabiała i nie będzie cierpieć. Chciałabym, żeby żyła jeszcze wiele lat otaczana miłością.

Mimo że zazwyczaj nie proszę o pomoc, moja sytuacja jest bardzo trudna. Liczy się czas, ponieważ leczenie FIP to walka o życie, którą trzeba podjąć jak najszybciej. Będę wdzięczna za każdą pomoc i udostępnienie!