Znaleźliśmy się w dość ciężkiej sytuacji. Kiedy pandemia zaczęła odpuszczać, sektor w którym pracuję wrócił do pracy, mieliśmy wychodzić z finansowego dołka zachorował królik mojej żony i córki. Weterynarz podczas konsultacji telefonicznej stwierdził, że najprawdopodobniej będzie to encefalitozoonoza - królicza choroba wywoływana przez jednokomórkowego pasożyta. Sama wizyta z badaniami diagnozującymi chorobę to koszt 211 zł. Do tego leczenie, które nie wiadomo ile wyniesie. Nie jesteśmy na ten moment w stanie zapewnić mu leczenia, a nie chcemy, żeby umarł w męczarniach w ciągu kilku dni.

Po konsultacji weterynaryjnej na żywo zostało stwierdzone zapalenie ucha środkowego bez zmian w kości, prowadzona jest dalsza diagnoza w celu stwierdzenia, czy Kaktus choruje na EC, przy jednoczesnym wdrożeniu leczenia na EC, ponieważ na wyniki badań musimy czekać 5 dni. Do tego czasu Kaktus dostawać będzie antybiotyk, probiotyk i zastrzyki podskórne.

Po wizycie rokowania są dobre, więc będziemy dalej walczyć o zdrowie Kaktusa.

Moja żona zawsze jak może pomaga każdemu, a teraz to ona potrzebuje pomocy.