Panleukopenia, zwana również kocim tyfusem - niezwykle niebezpieczny i zaraźliwy wirus. Niestety, mój kocurek - Luci - zaraził się tym świństwem. Na początku wszystko było w porządku, jednak po 1-2 dniach wszystko się zmieniło. Mruczek stracił całkowicie apetyt, wymiotował całe dnie, dostał biegunki z krwią, jego pięknie błyszczące oczka stały się matowe. Z wirusem walczymy już 5 dzień, to znaczy że Lucek jest silny, jednak jak na razie nie wykazuje większej poprawy. Choroba jest wyleczalna, jednak wymaga intensywnego leczenia i przede wszystkim dużych pokładów finansowych. Na kotka wydałam już wszystko co miałam, jednak to nie jest wszystko jak mogłabym mu pomóc. Dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc.

Luci wraz z braciszkiem Gustawem nie mieli łatwego startu. Jako dwie maciupkie kuleczki zostały zabrane ze schroniska, gdzie nie miały większych szans na przeżycie. Dzięki staraniom wolontariuszy trafiły do cudownego domu tymczasowego. Ludzka mama wychowała je na butelce. Kotki były sczepione. Rozwijały się, brykały. Zobaczyłam ogłoszenie, że te dwa cudowne kocurki szukają domu na stałe. Zdecydowałam się je adoptować. Pokochałam je z całego serca. Są moimi przyjaciółmi, powiernikami, ale kto ma koty, ten wie...temu nie muszę tłumaczyć ile one dla mnie znaczą.

Lucek walczy, ale wiem, że panleukopenia to podstępna choroba. Proszę pomóżcie mi zrobić wszystko co mogę! Podaję mu kroplówki w domu, dostałam listę leków. Niestety dotychczasowe wizyty były bardzo kosztowne. Czekają mnie kolejne. Po prostu chwilowo jestem podłamana finansowo, ale nie mogę pozwolić, żeby pieniądze zadecydowały o jego życiu.

Dziwnie jest prosić o wsparcie finansowe, ale w tej sytuacji jego dobro jest dla mnie najważniejsze! Będę wdzięczna za każdą, najmniejszą kwotę i udostępnianie linku do zrzutki ❤️❤️❤️ pomóżcie mi wygrać tą walkę!