Nazywam się Marek, rok temu na kilka dni przed 61 urodzinami moje życie zmieniło się o 180 stopni. W pracy wyraźnie zżółkłem i natychmiast po skończonej zmianie udałem się do szpitala Wojewódzkiego w Tychach. Po tygodniu niewiedzy i wielu badań zdecydowali się przetransportować mnie do szpitala miejskiego w Zawierciu na pilne wszczepienie protezy samorozprezalnej dróg żółciowych. Operacja się nie powiodła najlepiej i zaraz po wypisaniu do domu następnego dnia zabrała mnie karetka z powrotem. Transport do UCK w Katowicach tam się wszystko udało razem z poborem materiału do biopsji , kolor zszedł i lekkie objawy, ale wynik jeden - Rak trzustki. Od tego czasu poszło jak lawina Konsylium- zapalenie trzustki - trzeba wykonać czyszczenie i ponowne rekonsylium, na którym otrzymałem zlecenie na Chemię Paliatywną. Od tej pory w szpitalu byłem już 19 razy. Mój stan się pogarsza, znowu chudnę, ważę już 57 kg. W listopadzie czeka mnie operacja wycięcia guza. Proszę tylko o pomoc w sfinansowaniu leczenia, ponieważ wizyty u profesora to koszt 500 zł za 10 min do tego dochodzi onkolog, lekarstwa i żywność przeznaczenia specjalistycznego, które są okropnie drogie.