id: a9fu2t

Na ratowanie stowarzyszenia i naszych podopiecznych

Na ratowanie stowarzyszenia i naszych podopiecznych

Nasi użytkownicy założyli 1 156 253 zrzutki i zebrali 1 200 279 045 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

ALARM! w tej chwili dalsze funkcjonowanie naszego Stowarzyszenia stoi pod znakiem zapytania. Nie opłacimy bieżących faktur, nie wykarmimy podopiecznych. Jeśli ktoś chce się przekonać, jak faktycznie wygląda prowadzenie małej, nie medialnej organizacji, proszę przeczytajcie poniży tekst. Pokazujemy od kuchni jakie są realia, a są one koszmarne. Niestety, za chwilę zapłacą za ten koszmar zwierzaki, o które walczymy i mamy pod opieką.


Finansowo pogrążyły nas ostatnie dwa miesiące i 5 kotów z Ostromecka, które zdecydowaliśmy się ratować. Carmelek - rudy, umierający szkielet z kocim katarem, to kot któremu ruszyliśmy na pomoc kiedy zostaliśmy poinformowani, że został zakopany żywcem. Razem z nim zabraliśmy dwa chore i potwornie zarobaczone kociaki.

Pierwszy miesiąc to faktura na 2345 zł, plus prawie 300 zł za kastracje 2 innych kotów z tego miejsca. W sierpniu Carmel miał nawrót infekcji, jego stan bardzo się pogorszył, wymagał kosztownej diagnostyki. Z kolei 2 maluchy przez ostatni miesiąc walczyły z potworną biegunką i pasożytami. To skutkowało ciągłymi wizytami w lecznicy. Rezultat? Na dzień dzisiejszy nasz dług za te 3 koty to 4100 zł. Ile nam zostało z uzbieranych środków? 487 zł. A to nie koniec wydatków!


Pomimo tego, że w Ostromecku zostały jeszcze 3 kotki, ich opiekunowie nie chcieli wyrazić zgody na łapanie ich na kastrację. Dwa tygodnie temu okazało się, że urodziły się nowe kociaki, jeden zmarł nie doczekawszy pomocy, miesięczną Viki zabraliśmy w stanie prawie agonalnym, miała 2 transfuzje, do tej pory jest karmiona sondą, nie wiemy czy będzie widziała. Koszt walki o nią to 1140 zł do dnia dzisiejszego, zebraliśmy niecałe 800 zł. Jej braciszek dostał pomoc na czas, jest już prawie zdrowy, walka o niego to prawie 1000 zł a wpłat - żadnej. Nadal walczymy o możliwość kastracji ich matki, która nie daje się złapać.


Prowadzimy od ponad 2 lat dwie sprawy w prokuraturze. Ponieważ nie stać nas na prawnika, pisma procesowe pisała osoba, która organizacyjnie robi wszystko - tworzy zbiórki, koordynuje zakupy, płaci za faktury, kontaktuje się z lecznicami i ustala z nimi leczenie, udziela bezpłatnie porad, szuka pomocy dla zwierząt z różnych miast, jeździ po fanty na bazarek, robi im zdjęcia, pakuje paczki, jest członkiem komisji branżowej ds Ochrony Środowiska, gdzie wspólnie z innymi organizacjami walczy o tereny zielone w Warszawie oraz członkiem będącej w rejestracji federacji, która chce walczyć o obowiązkową kastrację i czipowanie. Zajmowała się też księgowością, bo nawet na księgową nas nie stać. To praca na pełny etat, wykonywana za darmo, i dłużej tak się nie da.

Brakuje czasu na pisanie na bieżąco postów, na informowanie o losie poszczególnych podopiecznych, brakuje czasu na wszystko.


Potrzebujemy środków na zastępstwa procesowe, czyli udział prawników na rozprawach sądowych. Niedawno złożyliśmy zawiadomienie w sprawie człowieka, który zgarnął z ulicy ciężarną kotkę, zamknął ją na balkonie, chociaż wiedział że może spaść, a kiedy spadła nie zrobił nic! Kłamał, że kotkę ktoś adoptował, widząc jak leży na bruku i cierpi. Kotka z porozrywanymi narządami wewnętrznymi leżała i czekała na ekopatrol przez kilka godzin, nie przeżyła. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, musimy pilnie złożyć odwołanie, ale nie jesteśmy w stanie prowadzić kolejnej sprawy sami - potrzebujemy środków na prawnika, a ich nie mamy.


Nie jesteśmy też dalej radzić sobie bez księgowej - jak organizacja musimy prowadzić pełną księgowość, jedna osoba, wolontariusz nie może robić wszystkiego.


Dziś odbieramy zwrot z adopcji po 3 latach - dwa dorosłe koty, które nie rozumieją czemu tracą dom i którym znaleźć dom będzie bardzo trudno, bo wzięcia mają głównie kociaki, rude lub w typie rasy. To kolejne koty na utrzymaniu. Miesięczny koszt utrzymania naszych podopiecznych to ok. 2000 zł. Do tej pory radziliśmy sobie, bo część domów tymczasowych sama finansowała, z własnej kieszeni, część karmy, ale przy przybywających kolejnych kotach jest to już niemożliwe.


Przede wszystkim nie jesteśmy już w stanie pomóc żadnemu kolejnemu zwierzęciu, a za chwilę będziemy musieli przerwać walkę o życie i wzrok malutkiej Wiki, bo nas na to po prostu nie stać!

W ciągu 5 lat działania ratowaliśmy najbardziej chore zwierzaki, kastrowaliśmy je, wspólnie z innymi organizacjami uratowaliśmy od wycinki kilkaset drzew w Warszawie, walcząc o siedliska ptaków i innych zwierząt, ale stanęliśmy pod murem. Ta zrzutka to ostatnia próba wyjścia na prostą, nie chcemy zamykać organizacji, ale bez pomocy po prostu nie damy już dłużej rady. Przede wszystkim nie poradzimy sobie bez stałych, comiesięcznych wpłat, nawet jeśli będą one na 5 zł. Mamy ponad 2 tys sympatyków, gdyby każdy wpłacał co miesiąc chociaż 1 zł, moglibyśmy bez problemu wykarmić naszych podopiecznych. Zawsze pomagaliśmy wspólnie, razem, dzięki Waszej pomocy. Od niej teraz zależy dalszy los naszej organizacji i zwierząt, które mamy pod opieką, a także tych, które na tę pomoc czekają.....


Stałe, miesięczne wpłaty na nasze konto to nie więcej niż 300 zł, reszta to efekty zbiórek na kolejne zwierzaki. Czy da się utrzymać stado zwierząt za taką kwotę? Nie, nie da się. A zbiórki idą różnie - jak widać ostatnio nawet na bardzo chore zwierzaki nie jesteśmy w stanie zebrać środków. Od roku za leczenie jednego z naszych podopiecznych płaci inna zaprzyjaźniona organizacja, bo nas po prostu na to nie stać. Ten kot to Zdzichu z Bydgoszczy, któremu początkowo mieliśmy tylko pomóc w diagnostyce, a okazało się, że karmicielka chciała go uśpić na nasz koszt, ponieważ kot był przewlekle chory i mieszkał na ulicy. Co mieliśmy zrobić? pozwolić mu umrzeć bo nas nie stać było na kolejnego zwierzaka?


Ale teraz nie pomożemy już żadnemu innemu. Błagamy o pomoc, po raz ostatni, bo już sił nam brakuje i na to. Niedługo stowarzyszenie będzie trzeba po prostu zamknąć. Na środki mogą liczyć duże organizacje, które mają pracowników odpowiadających za promocję, my jesteśmy malutką organizacją i być może popełniliśmy błąd, rzucając się na pomoc zwierzakom bardzo chorym i nie myśląc co będzie dalej, bez zaplecza, bez pieniędzy, bo nie było czasu o tym myśleć. Teraz ponosimy tego konsekwencje. Założyliśmy zrzutkę ostatniej szansy, i ostatni raz BŁAGAMY o pomoc - musimy opłacić zaległe faktury, musimy uzbierać na karmę, na koszty pomocy księgowej i prawnej. Bez tego nie jesteśmy w stanie dalej funkcjonować.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty 125

preloader

Komentarze 1

 
2500 znaków