Witam,
Nie wiem od czego zacząć, bo boczatki zawsze są ciężkie...
Jestem 36 letnim facetem, pracuje, mam dach nad głową, jestem zdrowy, nie pije, nie palę... a mimo to ledwo wiąże koniec z końcem, wiem że dziś w tych trudnych czasach zyje pewnie tak połowa Nas Polaków...
Ost w mym życiu zaczelo sie pasmo nieszczęść: wynajmuje mieszkanie, czynsz 1082 przez to ze jest zle zrobiony dach zalewało mnie, wlascicielka chce robić remont i naprawę dachu, w związku z tym zaproponowała mi zmianę mieszkania na mieszkanie o czynszu 1300 lub zostać na tym moim (dostane kilka dodatkowych m2) z czynszem 1400 zł. Dużo,nie duzo... niby normalne ceny ale przy moich zarobkach rzędu 2300 jest to dramat... wczoraj wieczorem siedząc i czillujac wieczorem przy komputerze i dźwiękach ulubionej muzyki wywaliło korki - komputer sie wyłączył ale po włączeniu korków juz sie nie obudził... nie wiem co sie stało,oscyluje na zasilacz i tu zaczynają się schody bo nie stać mnie na diagnozę czy ewentualną naprawę...
Nie liczę na pomoc, kazdy pcha swoj życiowy wózek, ale jeśli pojawi się jakaś drobna kwota, którą wpłaci dobra życzliwa dusza przyczyni się to do poprawy mego życia i samopoczucia. Dla przyciągnięcia uwagi wklejam kilka zdjęć mojego autorstwa, to cos co mnie jara, zdjęcia robię telefonem komórkowym (taki ze mnie fotograf amator)