Dzisiaj już pokazaliście, że macie dobre serca wspierając Timofeja - ośmio letniego chłopca, który przyjechał wraz z mamą do Żar z Ukrainy. Jestem serdecznie wdzięczna za okazaną pomoc. 

Sytuacji po co i na co są tworzone te wszystkie zbiórki raczej nie muszę tłumaczyć i opowiadać o co chodzi.

Ale chciałabym Wam opowiedzieć historię pewnego chłopaka, który jeszcze niedawno mieszkał i pracował w Żarach w jednym z żarskich warsztatów samochodowych. Tam właśnie poznał go mój brat, który ma z nim kontakt do dziś. Chłopak na jesień wrócił do rodziny, do żony. Chciał pobyć z rodziną po długiej rozłące. Wszystko niby normalne gdyby nie fakt, że przyszła wojna. Pochodzi i mieszka w Mikołajowie (Миколаїв, obwód mikołajowski, Ukraina, 54000) w pobliżu Odessy, niedaleko Krymu. Ma na imię Viacheslav Rudenko i ma 32 lata. Znajomi z Żar nazwali go Sławek, z racji młodego wieku jakoś nie pasowało im, mówienie do niego Wiesław. Wcześniej nie prosił o pomoc, pisał że wszystko jest OK, że są cali i zdrowi. Czasami wysyłał zdjęcia z tego co dzieje się dookoła niego. Aż wojna zaczęła być coraz bliżej. I dzisiaj napisał o pomoc do mojego brata . Pomoc materialną. Napisał, że mu wstyd. Ale poprosił.

Jeżeli ktoś z Was ma ochotę, ma chęć uwierzyć w problemy tego chłopaka to proszę o wpłatę choćby złotówki. To ja zakładam tę zbiórkę ale na jego indywidualne konto. Wiem, że większość podejdzie z dystansem. Bo pewnie oszuści, bo chłopak kłamie, po co mu pieniądze, pewnie chce się wzbogacić kosztem innych i pod podszyciem wojny. Ale on naprawdę tam jest. Tam żyje i walczy.

Może przekonam kilka osób, może ani jednej. Próbować warto. O jedno tylko proszę, nie obrażaj mnie, ani jego. Nie chcesz wpłacić. Nie płać. Do pomocy nie można zmuszać, bo to traci sens. Ale nie obrażaj, omiń post, przewiń dalej, nie klikaj na zbiórkę.