Jesteśmy rodzicami 14 letniej Julii. O lepsze życie naszej córki walczymy od chwili jej narodzin.

Cała historia Julii opisana jest na stronie Fundacji Avalon (link załączony poniżej) .

Cały proces leczenia i rehabilitacji Julii wspierany jest przez nas rodziców i ludzi którzy od lat wspierają nas w codziennej walce. Julia jest dzieckiem w Spektrum Autyzmu i Zespołem Tourette’a. W wieku 11 lat napisała książkę, która została wydana w naszym mieście (link załączony poniżej) . Żyjąc w swoim autystycznym świecie, nierozumiana przez otoczenie na pierwszym etapie nauki stała się ofiarą przemocy szkolnej. Po 4 latach dzielnie się podniosła

i zaczęła nowy etap,w nowym środowisku. Jednak traumatyczne przeżycia plus wynikające ze spektrum autyzmu trudności

w relacjach społecznych spowodowały silną fobię szkolną i lęk społeczny. Julia znowu była sama.

Sama w szkole ,sama poza nią, sama pogrążona w swojej samotni. Traciła chęci do życia. Tiki stawały się coraz mocniejsze. Znalazła swój azyl w śpiewaniu trafiła do zespołu w którym ją zaakceptowano. Było dużo lepiej. Ale i tak to wciąż było mało. Wychodziła raz w tygodniu, wracała i cały tydzień znowu była sama. Od zawsze kochała zwierzęta. Zwłaszcza konie.

Trafiła do wspaniałej Stajni Balios pod skrzydła anioła swojej Pani instruktor. I to było to. Dni, tygodnie, miesiące spędzone

z końmi spowodowały że Julia zaczęła się zmieniać. Zaczęła żyć. Pierwsze krótkie słowa zamieniły się w dyskusje z ludźmi

z rodziny stajennej, bo Stajnia stała się jej drugim domem.

Pierwsze dni września, nowa szkoła, nowi ludzie, choroba nowotworowa taty ,to okazało się zbyt wiele jak na wątłe barki nastolatki. Narastał lęk i strach . Znowu nasiliły się tiki,były tak silne że musieliśmy zwiększyć leki. Patrząc jaką terapią są dla niej konie postanowiliśmy z mężem zakupić jej końskiego przyjaciela. Żeby już nie była sama.Część środków Julia opłaciła

z pieniędzy , które odkładała samodzielnie, drugą część otrzymała od nas. Było ciężko. Odbyło się to kosztem wielu wyrzeczeń Nastał ten dzień. W pierwszej połowie września zakupiliśmy 16 letnią klacz. Ten dzień odmienił nasze życie.

Julia zaczęła się śmiać, była szczęśliwa. Każdy dzień spędzała w stajni pracując przy swoim i innych koniach.

Nie straszne jej były konskie odchody, zapachy,deszcz czy wiatr.

Każdy dzień wykorzystywała na maksa nie wiedząc że zegar tyka i zostało tak mało czasu.

16 października Julia wyjechała na turnus rehabilitacyjny na weekend wróciła do domu.

W sobotę już o 8 rano stawiła się w stajni.

Był piękny słoneczny dzień, cudowny jesienny czas, wymarzona jazda na wytęsknionej przyjaciółce Maszy.

I wieczorem wiadomość,że coś się dzieje,że mamy przyjechać do stajni. Masza dostała kolki , przyjechał weterynarz, leki,

zabiegi , lonżowanie do 3 w nocy. Julia dzielnie i wytrwale to wszystko robiła. I ta chwila kiedy klacz padła.

Julia w płaczu próbowała ją podnieść, ratować. Niestety ostatni oddech Masza wydała w objęciach Julii.

Tego krzyku rozpaczy nie zapomnę nigdy. Tak jak nigdy nie przypuszczałam , że koń może tak bardzo zmienić autystyczny świat. Julia zamilkła na dwa dni.

Nie mówiła nic tylko płakała.

Naszym marzeniem jest przywrócić córce radość z życia. Sprawić aby ta terapia trwała dalej. Wiemy , że wśród tylu potrzebujących dzieci są naprawdę prośby ratujące życia. Nasza jest inna . Chcemy zakupić Julce końskiego przyjaciela i wypełnić pustkę w sercu po straconej przyjaciółce.

Niestety nasze środki już się wyczerpały i bez tej zbiórki nie będziemy w stanie tego zrobić.

Z całego serca dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę !