Każdego dnia w każdej dużej, czy małej klinice rozgrywa się dramat zwierząt i ludzi. Nagłe przypadki ,choroby, wypadki....Dobry opiekun zrobi wszystko co w jego mocy, by ratować swojego przyjaciela. Są jednak sytuację w których miłość, czy chęci nie wystarczą.

Pojawia się rozpacz, gdy jedynym wyborem jest eutanazja, bo nie ma sposobu by zdobyć potrzebną kwotę na ratunek...

Ja ponownie mogę jedynie zapytać, czy damy radę uratować kolejne życie ?

Pani Ania i Kicia to One teraz potrzebują cudu.

Kicia ma około 8 miesięcy, przygarnięta z ulicy przez Panią Anię cieszyła się życiem. Zdrowa, wesoła koteczka, domowa, niewychodząca.

Ciekawa świata znalazła sposób by wymknąć się z domu. To była chwila, okolice domu , nie ulica nie balkon na wysokości. Być może zapędzona przez psa, lub inne koty, w panice wdrapała się na drzewo i spadła...

Krzyczała z bólu, nawołując swą opiekunkę, do domu ciągnęła już swoje wiotkie ciało 😔

I teraz tylko rozpacz.

Pani Ania sama choruje, po długim zwolnieniu rehabilitacyjnym straciła pracę, mimo to zrobiła co w jej mocy by ulżyć w cierpieniu kotce. Kicia zaopiekowana w szpitalu, ustabilizowana, dziś mogłaby przejść operację , która pozwoli jej wrócić do sprawności i żyć.

Dotychczas koszt leczenia to ponad 2000 zł. Pani Ania zdobyła te pieniądze, ale to dużo za mało.

Koszt operacji to około 4000 zł, zapewne dodatkowo koszt dalszej hospitalizacji.

Po prostu ratunku 🙏

Pani Ania dokładnie jak ja dokarmia i szuka ratunku dla tych wszystkich "Gorzej urodzonych " w swojej okolicy, a teraz sama błaga o pomoc.

Wiem ,że z Wami można góry przenosić.

Proszę więc, udźwignijmy to razem.

Mamy tak wiele wspólnych happy end'ów.

Fundacja na rzecz zwierząt Hossa