19.04.2006, niecałe 18 lat temu, na świat przyszedł mały szary kucyk. Kucyk od zawsze był trochę dziwny, z nieco krzywymi nóżkami i bolącym brzuchem. Problemy zdrowotne oraz bojaźliwy charakter wykluczały go niemal całkowicie z regularnej pracy pod siodłem - miewał dni, w których kulał lub kolkował bez wyraźnej przyczyny. W naszym świecie konie mają trzy opcje - albo nadają się do jazdy, albo do hodowli, lub - jak było w naszym przypadku - są skazywane na zapomnienie ze względu na brak wartości użytkowej i mogą liczyć tylko na dobre serce kogoś, kto będzie je utrzymywał bez oczekiwania na "zapłatę" w postaci pracy pod siodłem lub rasowego potomstwa. Jak u większości kucyków, bez regularnej pracy zaczęły pojawiać się dodatkowe problemy - ochwat i otyłość. Narwik trafił do nas w 2016 roku i od tamtej pory jest częścią naszej rodziny. Postanowiliśmy, że pomożemy temu dzielnemu kucykowi i tak zaczęła się nasza droga do poprawy jego zdrowia i komfortu życia. Zapewnialiśmy mu jak najlepsze warunki do funkcjonowania poprzez wizyty fizjoterapeutów i końskich dietetyków. Dostał od nas również nowe buty chroniące jego wrażliwe kopyta. Spędzalismy czas na wspólnych spacerach do lasu i pracy z ziemi.

Przez lata wykonywaliśmy regularnie wszelkie badania i konsultowaliśmy jego stan z weterynarzami. W 2020 roku, po nawracających przez niemal 9 miesięcy kolkach i biegunce, zawieźliśmy go pierwszy raz do kliniki, w celu zdiagnozowania problemów z układem trawiennym. Kontrola nie wykazała nic konkretnego, a zalecenia lekarzy były dość ogólne - zapewnić kucykowi dostęp do paszy objętościowej, ograniczyć trawę i zapewnić nieograniczony ruch. Długo poszukiwaliśmy idealnego miejsca i w końcu w 2022 roku nasz kucyk trafił (razem z naszymi pozostałymi dwoma końmi) do stajni wolnowybiegowej w Holandii. Oboje mieszkamy i pracujemy w Niemczech, ale dobro konia było dla nas priorytetem, dlatego zdecydowaliśmy się na postawienie go do stajni oddalonej o 70 km, gdzie odwiedzaliśmy go kiedy tylko mieliśmy czas.

Niestety, 26 marca Narwik zaczął pokazywać ból i dziwnie się zachowywać - grzebał nogami, nie miał siły stać, pokładał się, po czym podrywał się z ziemi z niepokojem. Wezwaliśmy weterynarza, ale pierwsza dawka leków nie przyniosła poprawy. Po godzinie obserwacji okazało się, że jelita po obu stronach nie wydają żadnych dźwięków - co oznaczało, że przestały pracować. Gorączkowo szukaliśmy transportu oraz kliniki, która przyjęłaby konia z możliwością operacji. Narwik trafił do końskiego szpitala. Pomimo tego, że lekarze podjęli natychmiastowy wysiłek w ulżeniu mu w cierpieniu, po serii badań, wielu konsultacjach i po wyczerpaniu innych możliwości leczenia, około godziny 23 zapadła decyzja o operacji. Narwik spędził na stole operacyjnym ponad 3 godziny, podczas których jego jelita zostały wyciągnięte i dokładnie wypłukane z zalegającej w nich treści. Czekaliśmy bez snu przez całą noc na wiadomość od zespołu lekarzy o tym, czy operacja się powiodła. Na szczęście nie doszło do skrętu jelit, ale chirurg nie miał wątpliwości, że przeciąganie terminu operacji mogłoby spowodować martwicę, perforację jelit i śmierć w męczarniach. Ostatecznie po godzinie 4 dostaliśmy telefon, że kucyk wybudził się z narkozy i wstał. Ulga po usłyszeniu tych słów była wprost nie do opisania.

Każdy, kto posiada zwierzę jest mu winien opiekę i zaangażowanie w jego dobrostan, dlatego decyzję o operacji podjęliśmy z lekarzami bez chwili zawahania, jak tylko skończyły się inne możliwości leczenia. Teraz stoimy jednak przed olbrzymim zadaniem - spłatą ogromnego zadłużenia w klinice dla koni. Operacja i całe leczenie były niezwykle kosztowne, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić koniowi odpowiednie leczenie i możliwie najlepszą opiekę. Teraz musimy jednak zmierzyć się z trudną rzeczywistością finansową.

Na szczęście Narwik w porę trafił do zespołu wykwalifikowanych lekarzy w klinice o międzynarodowej renomie - Veterinair Centrum Someren. Weterynarze szacują, że cena operacji wraz z opieką i pobytem w klinice zamknie się w kwocie 10 tysięcy euro... Od 8 lat wszystkie koszty opieki pokrywaliśmy sami, jednak teraz jest to kwota dla nas nieosiągalna i poważnie nadszarpująca nasz budżet (oboje pracujemy na uczelni). Aby umożliwić spłatę długu w klinice, założyliśmy tę zbiórkę oraz bazarek na facebooku [https://www.facebook.com/groups/696802545777363/], gdzie znajdziecie przedmioty i usługi podarowane przez nas i naszych przyjaciół na leczenie Narwika. Zbiórka nie ma określonego celu, docenimy każdą wpłaconą kwotę. Zdjęcie pierwszej faktury znajduje się w galerii tej zbiórki. Część potrzebnej sumy została już zapłacona z naszych oszczędności, ale pieniędzy wciąż brakuje. Cały dochód zostanie przeznaczony na pokrycie bieżących faktur za leczenie i powrót do zdrowia Narwika. Wykaz kosztów będziemy zamieszczać regularnie w opisie zbiórki.

Przyczyna kolki nie jest nam znana, chirurg operujący naszego konia powiedział, że Narwik miał po prostu pecha, który mógł zakończyć się dla niego tragicznie... Nie chcemy więcej składać jego losu na barki prawdopodobieństwa, dlatego będziemy do końca walczyć o poprawę jego stanu. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w bardzo trudnym dla nas czasie. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie ogromną pomocą w spłacie rachunków medycznych i umożliwi kontynuowanie leczenia oraz rekonwalescencji Narwika. Liczymy na to, że znajdziesz coś dla siebie na bazarku lub bezinteresownie wspomożesz nas małą kwotą. Każdy grosz przyniesie ulgę i nadzieję na szybsze wyzdrowienie. Jeśli nie możesz wesprzeć finansowo - bardzo prosimy, udostępnij tę zbiórkę! :)

Dla tych z Was, którzy chcieliby przekazać darowiznę za pomocą PayPal: mój identyfikator to [email protected]

Proszę, dołącz do naszej walki o życie i zdrowie kucyka! Każda darowizna będzie mile widziana i doceniona z całego serca! Będziemy wdzięczni za wszystkie udostępnienia tej zbiórki. Narwik bardzo chce wrócić do zdrowia i normalnego funkcjonowania.

Chcieliśmy podkreślić, że jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy do tej pory okazali nam wsparcie - znajomym ze stajni zarówno w Polsce i za granicą, którzy trzymali za nas kciuki i wykazywali się zrozumieniem za każdym razem, kiedy trzeba było działać w celu poprawy zdrowia naszego konia. DZIĘKUJEMY za wszystko, co zrobiliście do tej pory!

Z góry dziękujemy za Wasze dalsze wsparcie i życzliwość!

Agnieszka i Bartek