Zbieram dla Mamy by mogła jeszcze godnie żyć...
Zbieram dla Mamy by mogła jeszcze godnie żyć...
Nasi użytkownicy założyli 1 226 309 zrzutek i zebrali 1 348 434 527 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Moja mama była pogodną, pełną życia, radosną i szczęśliwą 51 latką.
Z wielkim poczuciem humoru, chętnie podróżującą,
aktywną kobietą z wielkim sercem oraz planami na życie.
To wszystko jednak zmieniło się nieodwracalnie.
W 2018r podczas prysznica wyczuła
guzek w lewej piersi. Nie przejęła się specjalnie, przecież to
mogło być cokolwiek, nikt nie zakłada od razu najgorszego.
Niestety na mammografii wykazano, że jest to guz.
Zlecono biopsję, oczekiwaliśmy wyników trochę poddenerwowani.
Biopsja wykazała nowotwór. Złośliwy.
Pamiętam jak wyszła przed klinikę i wszyscy się przytuliliśmy
i wspólnie płakaliśmy i dodawaliśmy sobie razem otuchy.
Że pokonamy gnoja i wszystko wróci do normy.
Tego nigdy nie zapomnę...
Zaczęła się trudna i długa walka o zdrowie.
Nikt nie wiedział jak ciężka to będzie walka.
Po licznych rekomendacjach i opiniach zdecydowaliśmy się
na leczenie w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie.
Dojazdy do Szczecina są dla niej wielkim wyzwaniem.
Min. 6h w trasie podczas każdej wizyty ale nastawienie było pozytywne.
Walka i wygrana - takie było założenie.
Miesiąc po wykryciu i badaniach okazało się,
że wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych.
Skierowanie na operację.
Wycięto zajęte węzły i obyło się bez mastektomii.
Pierwsza chemia, kilkumiesięczna. Później radioterapia.
Niedługo pojawił się ból całego ciała i pierwsze problemy z poruszaniem.
Wypadające włosy i problemy z paznokciami.
Kolejne badania wykazały przerzuty do kości...
Wyjazdy do Szczecina coraz bardziej męczyły fizycznie, obciążały także budżet.
Prowadziłam w międzyczasie firmę. Szyłam różne rzeczy z bawełny.
Mama pomagała mi wcześniej jak mogła. Systematycznie pogarszający się stan
spowodował, że nie mogła mi już pomagać a ja stwierdziłam,
że pomogę mamie i tacie w codziennych obowiązkach więc firmę odłożyłam na bok.
Zajęłam się mamą, tatą, córką i domem.
Marzec 2020 przyniósł najgorsze co mógł.
Odcięliśmy się od świata, od rodziny, od ludzi.
Mój tata od dłuższego czasu pracuje zdalnie, bo nie mógł zostawić żony samej.
Ona wymaga ciągłej opieki. Jeździ na wóżku i nie jest w stanie sobie poradzić już sama.
Zakupy robiliśmy przez telefon, maseczki na porządku dziennym, od płynu
do dezynfekcji dostawaliśmy uczulenia na rękach. Miałam wrażenie, że ręce
myję co kilkanaście minut.
Myliśmy i dezynfekowaliśmy zakupy...
W listopadzie 2020 roku pojawiły się silne migreny.
Przerzuty do mózgu.
To kompletnie podłamało mamę i wszystkich dookoła.
Przerzuty szybko dały o sobie znać. Niemal zero możliwości ruchu, omdlenia,
wymioty, potknięcia, upadki i bardzo strasznie wyglądające paraliże - mówisz
do tej osoby a ona kompletnie nie reaguje.
Nie odpowiada, nie wykazuje żadnej aktywności, jest jakby wyłączona…
W lutym 2021 było już tak źle, że zdecydowaliśmy, że rodzice
przeprowadzą się do nas, ich dom nie jest przystosowany
do osoby niepełnosprawnej, nasz też nie ale chociaż możemy
jakoś pomóc w codziennych obowiązkach,
Oni chcieliby wrócić do siebie,
mieć swoją prywatność.
Mama czasami ma wybuchy płaczu, ataki paniki,
wymioty, omdlenia, przewraca się... To wszystko
wpływa też na naszą córkę...
Oni też to widzą, chcieliby wrócić do swojego domu
ale nie mamy pieniędzy na jego przystosowanie do
osoby niepełnosprawnej.
W zeszły weekend karetka zabrała ją do szpitala,
były straszne upały, traciła świadomość
oraz przytomność.
Okazało się, że to cukier, była odwodniona
i upał to wszystko spotęgował.
Na wypisie napisano: przerzuty do drugiej piersi.
Obecnie: nowotwór złośliwy piersi, mózgu i opon mózgowych
oraz kości.
30.06. jedzie do Szczecina na kolejne badania.
Potrzebujemy pomocy finansowej aby przystosować ich dom do
osoby niepełnosprawnej, aby mogli w miarę normalnie funkcjonować,
na rozwiązania konstrukcyjne, które zapewnią jej
w miarę normalne funkcjonowanie i próbę wykonania podstawowych
czynności samej, bez najmniejszej ingerencji męża. Obecnie nie jest to możliwe.
Samodzielnie nie wstaje ani nie siada,
nie załatwia się ani nie myje sama, jest w 100% zależna od męża.
Łazienka jest na piętrze - nie ma szans aby mogła pokonać chociaż 1 schodek,
potrzebna jest winda, która jest kosztowna.
Bardzo wiele w takiej chorobie zależy od kondycji psychicznej a często wybucha płaczem
i mówi, że mieszka u nas, jest dla nas ciężarem, że ona nie chce tak żyć...
na leczenie - wiele leków nie jest refundowanych,
Mama jest na rencie a Tata pracuje zdalnie i został zdegradowany co obniżyło
także wpływy, ja nie pracuję, nasza firma upadła, mąż pracuje na etacie.
Częste wyjazdy oraz sprzęt do rehabilitacji, badania czasem robimy prywatnie
bo czas oczekiwania na terminy nawet dla osob onkologicznych jest tragicznie długi.
W takiej sytuacji prywatne badania i wizyty stają się jedynym rozwiązaniem.
Na rehabilitację i sprzęt do rehabilitacji czy pomocy w poruszaniu się.
Nigdy tego nie robiliśmy, zawsze staraliśmy się radzić sobie sami,
ale to wszystko nas przerasta... Psychicznie, fizycznie i finansowo..
Prosimy o wsparcie.
Liczy się każda złotówka.
Dziękujemy!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
♥️
Kiedy się to czyta, serce pęka. Tyle nieszczęścia spadło na Waszą rodzinę. Tego się nie da pojąć. Dużo siły życzę. Dozuje Pani swojej mamie codziennie najlepsze lekarstwo na każdą chorobę - miłość. Dorzucam maleńką cegiełkę.
Trzymam kciuki!
Zdrowia!
Życzę dużo zdrowia.
Dziękujemy bardzo!