Zbieram fundusze na kastrację dziko żyjących kotow.

Kotki na codzień mieszkają w starym domku letniskowym. Staram się je dokarmiac w miare możliwosci. Nie jest to latwe gdyz na codzien mieszkan 100km od nich. W okresie letnim opiekuje sie nimi moja ciocia a zimą ja raz na 2 tygodnie jezdze i robie im zapasy umozliwiajace przetrwanie oraz konstruuje domki;) Na ta chwile kotkow jest 13 i bardzo bym chciala je wylapać i poddac sterylizacji bo wiem ze na wiosnę pojawia sie nowe. Niestety nie jestem W stanie sama sfinansowac tego przedsiewziecia i stad moje prosba o pomoc. Oczywiscie kontaktowalam sie z gminą w tej sprawie ale mają przewidziane fundusze na 2 koty w miesiacu na całą gminę!!! Wiec wstrzelenie sie wntermin jest praktycznie niemożliwe. Dodatkowo wyznaczają konkretny termin w konkretnym gabinecie a wiadomo jak jest z dzikimi kotami raz przyjda raz nie przyjdą i poprostu nie jestem w stanie przewidziec miesiac wczesniej o ktorej godzinie bede miała złapanego delikwenta;) Wiem że to tylko jedna z miliona zrzutek i pewnie są ważniejsze cele ale może jednak zechce ktoś wesprzeć moją inicjatywę.

Z góry dziekuje