Edit: Max jest już w domu. Operacja się udała i mimo, że stracił łapę, a widok leżącego Maxa jest przytłaczający, to sam Maxiu jest w dobrej formie. Już na drugi dzień po amputacji wstał samodzielnie i poszedł do ogródka załatwić swoje sprawy. Dziś znów jest sobą, gania po podwórku i szczeka na przechodniów 😊

Kochani dzięki Waszej pomocy Maxiu żyje, żyje bez bólu i jest w pełni sił.

My jesteśmy pełni nadziei, że jeszcze dużo czasu przed nim z jego ukochaną opiekunką.

Wraz z Panią Mirką stokrotnie dziękujemy za okazaną troskę i pomoc finansową 💕

Maxiu to 10 letni przemiły piesek.

Dotychczas żył beztrosko u boku swojej ukochanej opiekunki. Maxiu i dwa koty to najbliższe i najważniejsze istoty w życiu Pani Mirki. Zawsze zadbane, najedzone i zaopiekowane.

Niestety Max zachorował , a diagnoza okazała się druzgocąca - kostniakomięsak.

Mimo to Pani Mirka postanowiła zawalczyć o życie ukochanego psa. Zrobiła więc niezbędne badania krwi, usg i rtg płuc, konsultowała także szansę Maxa z Onkologiem. Niestety czas płynie, guz na łapie przez trzy miesiące nieubłaganie się powiększył , zajmując jeszcze większą część łapy.

Pani Mirka mimo starań nie jest w stanie zapłacić za operację amputacji, bo koszt przewyższa jej niewielką emeryturę... często w zimę nie paliła nawet w piecu by mieć pieniądze na jedzenie dla zwierzaków i siebie.

Dlatego postanowiliśmy spróbować zawalczyć o Maxa .

To straszne, gdy chęci nic nie znaczą. Twój ukochany pies cierpi, guz rośnie w zastraszającym tempie, a Ty nic nie możesz zrobić. Patrzysz w jego oczy pełne ufności ,płaczesz po nocach, wołasz o pomoc w rozpaczy. Nic więcej nie możesz zrobić, bo nie masz pieniędzy by uratować swojego ukochanego psa.

Kochani ,wraz z Panią Mirką zwracamy się do Was z ogromną prośbę o pomoc dla Maxa.

Wciąż jest szansa na ratunek. Maxiu ma dobre wyniki krwi, nie ma przerzutów, płuca i węzły chłonne są wolne od nowotworu.

Jest nadzieja. Wy jesteście jego nadzieją.