Na ożywienie Tajfuna!
Na ożywienie Tajfuna!
Nasi użytkownicy założyli 1 157 089 zrzutek i zebrali 1 201 568 369 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności2
-
Tajfun jest już na chodzie. Niestety musi jeszcze poczekać na mnie na Ukrainie. Grypsko mi nie odpuszcza ... Teraz jestem na antybiotyku i mam nadzieję w końcu że to pomoże. Dziękuję wszystkim za każdą pomoc i wiarę we mnie. Jak tylko będzie to możliwe śmigam po Tajfuna na UA. Trzymajcie się zdrowo!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.
Opis zrzutki
Drodzy przyjaciele, znajomi i nieznajomi którzy tu weszli.
Samochód którym dostarczam pomoc na Ukrainę, ratuję ludzi i zwierzęta podczas ostatniego wyjazdu uległ awarii. W nocy dobrzy ludzie ściągnęli mnie do punktu kontrolnego bym nie stwarzał zagrożenia bo miejsce było bardzo niebezpieczne, za zakrętem i padało. A już za dnia doholowali mnie do Tarnopola (50km). Zrobili to z dobrego serca i całkowicie za darmo widząc oznakowany samochód humanitarny z Polski - za co jestem im niezmiernie wdzięczny. Był to okres świąt w Ukrainie, wiedziałem że naprawa potrwa dlatego po załatwieniu najważniejszych spraw wróciłem do kraju. Pierwsza diagnoza - silnik do wymiany. OK, zacząłem szukać. Koszt wysoki lecz jeszcze gorsza była procedura z uwagi na przepisy celne poza Unię. Po zastanowieniu, ten sposób odpadł. Załatwiliśmy silnik na Ukrainie znałem wstępne koszta i stwierdziłem że jakoś sobie poradzę. Miałem połowę by zapłacić, resztę bym pożyczył. Niestety dziś dostałem info, że jest znacznie gorzej niż wstępnie zakładano. Do wymiany jest komplet - bo gdy rozerwało silnik, wibracje uszkodziły sprzęgło i skrzynię biegów. Takich pieniędzy po prostu nie mam, nawet jeszcze nie spłaciłem tego zakupu.
Samochód jest w sprawdzonym miejscu, naprawę nadzoruje mąż Olgi. Gdyby nie to że już rozpoczął się proces naprawy to po ostatniej wiadomości bym się poddał. Ale nie. To nie może się tak skończyć.
Liczę że wspólnymi siłami uda się ożywić Tajfuna bym dalej mógł pomagać. Poznałem co to wojna w realu a nie z TV, wiele wspaniałych ludzi, wolontariuszy ... Były chwile radości i smutku, nawet chwile zwątpienia i załamania. A teraz jest walka o dalszą pomoc która jest tam potrzebna i Tajfuna który na co dzień służył mi w pracy ...
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować: +48 730 034 734 - wiem że nie jestem dobrym pisarzem, może coś lepiej wytłumaczę w rozmowie ;)
Profil na FB gdzie znajdziesz wiele relacji z moich wyjazdów na Ukrainę pod tym linkiem.
Ja w Dnieprze, w schronisku dla zwierząt.
Dla tych co mnie jeszcze nie znają krótka historia jak to się zaczęło, co tam robię i dlaczego.
Pierwszy wyjazd był z początkiem marca 2022r dzięki zbiórce klubu kotów IBSCC i X-TREME. Potrzebny był tylko ktoś kto ma samochód i pojedzie z tym na Ukrainę. Tak padło na mnie - miałem mercedesa vito. Wtedy nawet nie przypuszczałem że to dopiero początek i tak mocno się zaangażuję. Do zbiórek dołączyły kolejne kluby z WCF i FIFe oraz osoby prywatne. Towaru coraz więcej a że miałem hak dokupiłem przyczepę, bo wypożyczalnie gdy tylko dowiadywały się że wyjazd na Ukrainę odmawiały. Jakoś łączyłem pracę na budowie z wyjazdami. Każdy wyjazd wyglądał podobnie na Ukrainę pomoc żywnościowa (głównie karma dla zwierząt) z powrotem osoby i zwierzęta. W końcu vito padło w trakcie powrotu. Był towar - nie było jak zawieźć. Wypożyczalnie odmawiały ...
Znów przypadek. Ktoś z klubowiczów miał znajomego mechanika który zaoferował swój samochód. Pożyczyłem pieniądze i kupiłem. Dalej jeździłem z tym co udało się nam zebrać, na wystawach organizowałem zbiórki pomocowe ...
Wojna trwała, my już się zmęczyliśmy, przywykliśmy. Zaczęły się problemy z towarem, pieniędzmi na paliwo i bieżące naprawy ... Myślałem że to już koniec. Ale nie - ktoś mnie polecił że jestem wiarygodny a pomoc dociera do potrzebujących i tak się znów zaofiarowałem. A to wyjeżdżał sprzęt medyczny, a to ubrania, a to znów pomoc od weterynarii, towarzystw opieki nad zwierzętami. Ogólnie jakoś to szło godzić z pracą, niestety nie z moją pensją - wiadomo, każdy wyjazd wiąże się nieobecnością w kraju. Auto też wymagało remontów, wymiany olejów ... praktycznie co zarobiłem szło na spłatę i naprawy. Mogłem sobie na coś takiego pozwolić bo nie mam własnej rodziny i wiążących się z tym obowiązków. Po prostu mój wybór - jak zresztą każdego wolontariusza ...
Tak też zrodził się mój obecny problem i może Ty gdy to przeczytasz dołożysz swoją cegiełkę do tej historii. Liczę na każdego który mnie zna, poznał i wie co robię. Udostępnij tą zrzutkę i potwierdź moją osobę. Będzie trudno - ale razem się uda! Wierzę w to równie mocno jak w koniec tej okropnej wojny.
Na Ukrainie byłem już ponad 30 razy. Byłem w Irpieniu, w Kijowie, w Dnierprze ... masa tego. Dotarłem z pomocą na tereny objęte wojną jak i już wyzwolone. Poznałem dużo wspaniałych i bliskich mi teraz ludzi, wolontariuszy, wojskowych ... Osoby które pomagają, wiedzą co teraz przeżywam - stanąłem na krawędzi ale zrobię wszystko by dalej służyć wartościom w które wierzę ...
Ta zrzutka to nie kaprys, to po prostu moja ostatnia deska ratunku ...
O wiele więcej zdjęć znajdziesz u mnie na FB ...
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!