Hej! Nazywam się Magda Jagnicka, jestem stylistką a w wolnym czasie pomagam bezdomnym zwierzętom.

Ponad dwa tygodnie temu otrzymałam zdjęcia z meliny w Kozienicach, gdzie latami były przetrzymywane koty: bez dostępu do wody, karmione byle czym, bez opieki lekarskiej. Z pomocą fundacji udało się błyskawicznie odebrać zwierzęta podczas interwencji. Do zaniedbania i znęcania się nad kotami doprowadziła dwójka dorosłych osób (babcia i wnuk), a ja nie życzę nikomu by na swojej drodze spotkał tych ludzi. Sami mieszkają w piętrowym domu, mają auto, a koty „kolekcjonowali” w brudnej szopie. Niestety chory system działa tak, że potrzeba wielu rozpraw i zszarganych nerwów by zapłacili za krzywdy wyrządzone kotom.

A my musimy działać tu i teraz - rachunki za opiekę weterynaryjną, leki czy jedzenie same się nie zapłacą. Kastracja i sterylizacja oraz ogólne badania krwi sfinansowano dzięki nieocenionemu wsparciu grupy Kotów z Grochowa. Co teraz? Ulokowałam koty w domach tymczasowym, większości z kotków kupiłam transporterki, tymczasowi opiekunowie sfinansowali jedzenie, niektórym jedzenie, żwirek kupiłam ja. To właściwie drobne sprawy, gorzej z dalszą diagnostyką i leczeniem zwierząt. W grupie kotów są takie, które czują się świetnie i prawidłowo funkcjonują. Są i jednak takie, które są masakrycznie odwodnione, mają przewlekłe biegunki (pasożyt giardioza) i kiepskie wyniki krwi. Wczoraj gdy jedna z tymczasowych opiekunek, Oliwia, napisała mi że wydała już u weterynarza 500 złotych, zrozumiałam że musimy założyć zbiórkę.

To są młode koty, one przy wsparciu lekarzy wyzdrowieją i będą mieć fajne, spokojne życia. Pamiętajmy jednak, że jedna wizyta lekarska, nawet jeśli wynosi 100 zł, pomnożona o 6 kotów robi się sporym wydatkiem.

Te koty potrzebują Waszego wsparcia…