Dzień dobry!

Nazywam się… no właśnie, w sumie to nie mam imienia, chociaż przed operacją, żeby zapisać mnie w systemie nazwali mnie dość przewrotnie, bo Ogonek. Zatem niech będzie, na imię mam Ogonek. Skąd Ogonek? Tutaj już dość łatwo się domyślić, bo to oczywiście od mojego pięknego ogonka, który ostatni raz widziałam kilka dni temu w gabinecie, kiedy nadali mi to imię. Dlaczego przewrotnie? Brrrr… nawet nie chcę o tym myśleć, ale niech będzie. Pewnego pięknego dnia, kiedy mój ogonek był jeszcze długi, gruby i puszysty, spotkało mnie coś bardzo niedobrego. Niestety nie pamiętam co to było, ale wiem, że pozostał po tym spotkaniu straszny ból, długa ucieczka na oślep i w końcu jakieś miejsce, w którym mogłam się schować… po tym spotkaniu mój ogonek został oskalpowany ☹

Taka smutna historia spotkała małą, bezbronną, działkową kotkę. Czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy może okrucieństwo człowieka tego już się nie dowiemy.

Natychmiast po złapaniu kotka trafiła do lecznicy. Wiedzieliśmy, że jej stan jest ciężki, rozwinął się stan zapalny, widoczna była martwica, ale nie sądziliśmy, że będzie ona aż tak głęboka. Martwica tkanek sięgnęła zwieracza odbytu, w związku z czym niezbędna była natychmiastowa operacja, aby kotka miała szansę na utrzymanie funkcji wydalniczych i co najważniejsze na przeżycie.

Przez pierwsze dni po operacji potrzebne były codzienne kontrole, podczas których kotka otrzymywała zastrzyki z silnymi lekami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi. Dodatkowo nie jadła samodzielnie więc doszły do kompletu kroplówki.

A przed nami jeszcze kilka wizyt w lecznicy i długi czas rekonwalescencji.

Na szczęście jej stan stopniowo się poprawia, ale wciąż otrzymuje leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybiotyki. Najważniejsze jest jednak to, że powraca do zdrowia, z dnia na dzień ma coraz więcej sił oraz co najbardziej cieszy: załatwia się samodzielnie :)

Pomagamy dużo, pomagamy jak możemy, ale tym razem ze spłatą faktury sobie nie poradzimy. Stąd nasz apel o pomoc dla Ogonka.