Cześć, to niestety znów my. Pamiętacie nasza walkę o uratowanie Bajki oka? To było ponad pół roku temu, dokładnie 197 dni minęło, od kiedy trafiła do kliniki. Nikt nie mógł przewidzieć tego, że po odbudowie rogówki okaże się, że przyczyna naszych problemów jest zupełnie inna niż podejrzewaliśmy. Po długich 7 tygodniach w klinice, ratowaniu oka w domu, nastąpił nawrót. Wtedy okazało się, że Bajka cierpi na chorobę immunologiczna keratouvelitis. Nie jest to slepota miesieczna, nie jest to jaskra... choc oba przypomina. Nie jest tez znana przyczyna choroby. Rokowania były bardzo ostrożne. Choroba mogła nawracać raz na tydzień, miesiąc, rok... nas wybrał miesiąc. Od kiedy Bajka wróciła z kliniki ma podawane leki. Z czasem dochodziły tylko kolejne i kolejne. Aktualnie nasz dzień wygląda tak, że 2x dziennie ma podawane 3 rodzaje kropli i maść. Do tego przy każdym nawrocie sterydy. Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia, nie możemy ciągle faszerować jej sterydami, bo to aż prosi się o tragedię. Dodatkowo - za każdym razem się uodparnia mocniej. Jesteśmy po kolejnej już wizycie naszego weterynarza i po konsultacji z kliniką. Nie pozostaje nam nic innego, jak ulzyc Bajce w ciągłych cierpieniach i pozbyć się oka. Walczyłyśmy ile sił, walczyłyśmy jak lwice. Niestety przegrałyśmy tę wojnę. Bajka w międzyczasie doznała urazu sciegna wiec od marca leczymy jak nie oko, to nogę. Rachunki od weterynarza co miesiąc to kwoty rzędu kilkuset złotych. Łącznie na leczenie samego oka wydaliśmy już prawie 20 tysięcy, a czeka nas w przyszłym tygodniu wyjazd do kliniki - transport ok. 2 tysięcy, usunięcie oka ze wszczepieniem implantu ok. 5 tysięcy, pobyt w klinice około dwóch tygodni - około 1,5 tysiąca. Jeśli chcecie nas wspomoc, zapraszam do udziału w zrzutce. Razem z Bajka ściskamy i dziękujemy.