Jedyne, o czym teraz myślimy to "NIE UMIERAJ KRÓWKU". Byłeś taki dzielny, zniosłeś operację, transfuzję, wszystko szło ku dobremu, czemu przestałeś walczyć?

Mimo wszystko wierzymy w szczęśliwe zakończenie jego leczenia. Będziemy walczyć o Krówka do końca, tak długo, jak długo będzie wesołym kotkiem z apetytem na życie i mięsko, a jego życie będzie wolne od cierpienia.

Krówek trafił do nas z podbydgoskich działek. Zjawił się pod drzwiami pani Alicji wychudzony, z polepioną sierścią. Nie chciał jeść, ledwo chodził, ale władował się do domu i powiedział oczami "pomóż mi". Spełniliśmy jego prośbę - pojechał do lecznicy. Badanie USG wykazało guz w jamie brzusznej, w badaniu krwi stwierdzono niedokrwistość, zaplanowano laparotomię zwiadowczą. Na dzień przed zabiegiem pojawił się płyn w jamie brzusznej - prawdopodobnie krew, ponieważ obserwowano także spadek wykładników czerwonokrwinkowych. Podczas laparotomii uznano guza za resekcyjny - usunięto go "w ostatnim momencie". Niezbędna okazała się transfuzja krwi. Tadzio - kotek naszej wolontariuszki Ani - bohatersko oddał dla Krówka krew. Tak bardzo się cieszyliśmy, że stan Krówka się poprawił, rokowania były dobre. 

Niestety niedawno otrzymaliśmy złe wieści: szpik nie podjął pracy, wróciła uciążliwa biegunka. Rokowania są złe.

Krówek wciąż przebywa w szpitaliku w lecznicy, jest pod stałą, najlepszą opieką. Robimy wszystko, aby wrócił do zdrowia, a jeśli nie będzie to możliwe, będziemy z nim do ostatniej chwili.

Możemy dalej ratować zwierzęta takie, jak Krówek. Niestety przyziemna prawda jest taka, że nie zrobimy tego bez pieniędzy

Wspierając naszą zrzutkę realnie pomagasz zwierzakom. Tylko razem możemy zmienić ich życie - na dobre.