Dla stada kotów żyjących w tragicznych warunkach, na leczenie, sterylizacje, kastrację oraz karmę
Dla stada kotów żyjących w tragicznych warunkach, na leczenie, sterylizacje, kastrację oraz karmę
Nasi użytkownicy założyli 1 226 303 zrzutki i zebrali 1 348 425 824 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności15
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Mam na imię Jola. Od kilku lat prowadzę azyl dla kotów Miłki.
Zbiórkę założyłam aby pomóc stadu kotów, które żyją w tragicznych warunkach.
Dziś już wiem, że te koty zna cała wieś. Każdego dnia mijają je piesi, auta, rowerzyści. Niedaleko mieszka sołtys, stoi kościół. Ludzie w niedzielę mijają to miejsce idąc na mszę. Obok jest firma, do której każdego dnia przyjeżdża wielu klientów.
Te koty często siedziały przed budynkiem, wręcz na chodniku....aby je ktoś zauważył ..pomógł ... nakarmił...
17.08 spotkałam pierwszego maluszka, bardzo chorego, z kocim katarem. Osowiałego i apatycznego siedzącego na środku chodnika przed budynkiem. Zareagował na mnie dopiero po chwili, a zainteresował tym co się dzieje kiedy zabrałam godo auta.
18.08 Mu mojemu zdziwieniu w tym samym miejscu spotkałam kolejnego kotka. Był w dużo gorszym stanie, wręcz dramatycznym. Malutka miała cały grzbiet w jajach much, ogromną ilość pcheł. Dodatkowo była bardzo chora na koci katar. Była bardzo dzielna, kilka godzin trwało wyczesywanie i usuwanie pasożytów.
Oba maluszki zostały zabrane przez mnie do leczenia. Były bardzo zarobaczone, dodatkowo u każdego kociaka świerzb w uszach.
Dzięki temu, że drugiego dnia wyszła do mnie mieszkanka wsi uzyskałam informacje o kotach i miejscu, w którym żyły.
Warunki ich bytowania byly tragiczne. Te koty głodowały każdego dnia. A jeśli już coś dostały to było to ludzkie jedzenie rzucone byle jak do brudnych talerzy. Były to najczęściej resztki zup, suchy chleb i to co zostało w domu a nie nadawało się już do jedzenia dla człowieka.
Pierwszego dnia kolację wręcz połknęły. Wierzcie mi, płakać się chciało. Nie gryzły tylko połykały kawałeczki karmy.
To koty tak bardzo zaniedbane, że dla części mieszkańców są niewidoczne a wśród drugiej części wzbudzają odrazę.
Stado liczyło 5 dorosłych kotów - 4 kotki i 1 kocurek, oraz 5kę maluchów.
Niestety 2 maluchów gdzieś przepadła. Mam nadzieję, że znalazł się ktoś kto je przygarnął.
1 - kotka, Biała
2 - kotka , Mama, kotna
3 - kotka , Misia
4 - kotka, Młoda
5 - kocurek, Bartuś
6 - maluchy 2 buraski, 1 szylkretka
21.08 Zabrałam malutką szylkę. Wymagała natychmiastowego leczenia, koci katar i gorączka prawie 40stopni. Zapchlona i zarobaczona, ze świerzbem.
23.08 Misia, trikolorka - została zabrana przeze mnie do weterynarza. Nie miała apetytu, bardzo szybko oddychała. Po badaniach okazało się, że ma bardzo silną anemię i płyn w jamie brzusznej. Była to krew, krwawienie pochodziło z płata wątroby. Niestety pomimo operacji nie udało się jej uratować. Najprawdopodobniej ktoś ją kopnął.
Te koty, nieświadome swojego wyglądu chodziły po wsi szukając jedzenia.
30.08 Zabrałam na leczenie świerzba kocurka bez oka. Od drapania się ma biedak za uszami ogromne rany. Rany ma także na całym ciele, od drapania się przez pchły. Kocio także nie ma oczka, na pewno po kocim katarze kiedy był malutkim dzieckiem. Ma także duży problem z jedzeniem - na pewno do leczenia zęby.
Na cito operacji wymaga Biała, kotka z ranami na uszach. Na początku myślałam że to świerzb, ale są to rany od których powstają ogromne strupy. Świerzb powoduje swędzenie...A efekt to ciągłe rozdrapywanie i krwawienie.
Wszystkie koty są nieufne. Trudno bylo sie do nich zbliżyć. Aby zdobyć ich zaufanie i móc wyłapać jestem tam codziennie i je dokarmiam wieczorem. Dostają jedzenie 2x dziennie.
Całe stado jest odrobaczone i odpchlone. Każde z nich będzie wyłapane do leczenia, sterylizacji i kastracji.
Jedna z kotek jest w wysokiej ciąży. Lada dzień urodzi.
W między czasie zostało dla nich wygospodarowane pomieszczenie, posprzątane. Wstawiłam już tam dwa boxy, kolejne dwa dowiozę w najbliższych dniach.
Koty zaczęły trzymać się miejsca bytowania. Dzięki temu, mam nadzieję, już żadne z nich nie będzie narażone na niebezpieczeństwo ze strony mieszkańców.
Mam nadzieję, że uda się uzbierać pieniądze na pomoc dla tych bied. Byłoby wspaniale gdyby była możliwość zrobienia dla nich zapasu karmy.
Bardzo Was proszę o wsparcie i pomoc.
Każda wpłata jest na wagę złota.
EDIT 18.09
Im więcej o nich myślę, tym bardziej jestem przekonana, że te niewinne koty mają ogromnego pecha 😥
Kiedy już otrzymały pomoc spotykają je smutne i tragiczne wydarzenia 😥
Śmierć Misi to nie jedyna śmierć.
W zeszłym tygodniu na kolację przyszła Młoda.
Zawsze trzymała się obok i chodziła własnymi ścieżkami. Tym razem jednak położyła się obok mnie w trawie i czekała aż podejdę do niej. Kiedy wzięłam ją na ręce nawet nie wyrywała się 😞 Czułam że traci temperaturę 😥 Schowalam ją pod bluzę A ona nawet nie protestowała....
Bez zastanowienia szybko zabrałam ją do domu. Nie chciała jeść, troszkę wypiła wody. Po niecalej godzinie zaczęła odzyskiwać temperaturę, glukoza lekko postawiła ją na nogi. Zaczęła przysypiać...Tak myślałam 😞 A ona umarła 😞
Tego samego dnia rano wszystko było dobrze. Miała apetyt, zachowywała się jak zawsze.
Padło przypuszczenie , że ktoś ją otruł.😥 Lubiła chodzić po wsi. Niezaopiekowany kot, bez odpowiedzialnego opiekuna.
Pięć dni temu, w piątek okociła się mama. Urodziła piątkę maluchów. Już drugiego dnia je przeniosła w inne miejsce. Nie pozwoliła podejść. Na szczęście udało nam się obejrzeć maluchy drugiego dnia wieczorem.
Wierzcie mi, doznałyśmy szoku. Jeden kociak już nie żył, brzuszek był cały czerwony 😥
Pozostałe maluchy nadal miały pępowiny. W ciągu tych dwóch dni zaplątaly się w nie. Stworzyła sie kula a one ciasno kłebiły się razem.
Jeden z maluchów obie nóżki miał wplątane tak mocno że miałam problem aby je uwolnić. Drugi miał zaplątaną jedną nóżkę.
Kolejnego dnia oba maluchy trafiły do weterynarza. Kotek z uszkodzonymi obiema łapkami został uśpiony. Burasek z odciętą jedna łapką dostał szansę.
Biała ma umówiony termin na sterylizację. Jednocześnie będzie miała badania krwi i rozpoczęte leczenie uszu. 💚
Bartuś to wspaniały kocurek. Kiedy dojdzie do siebie będzie pięknym kotkiem. Jest bardzo łagodny i przyjazny. ❤
Wciąż jestem tam każdego dnia na karmieniu. One zawsze czekają. ❤ Już nie głodują, mają tyle jedzenia, że zostaje.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!